O czym może świadczyć strzelanie w kościach?
Mam 22 lata i odkad pamietam zawsze strzelały mi kości.. czy to biodro podczas wstawania, czy kostki i cale stopy podczas chodzenia na palcach czy skradania sie. palce u stop podczas zginania, lokcie, palce u rak tez mi zawsze strzelaly a najczęściej w szkole podczas odkładania długopisu i ponownym chwycie. Chrupanie kosci jest moim odwiecznym znakiem rozpoznawalnym. Dodam ze nie odczuwam bolu w stawach ktore od zawsze strzykaja. nie wiem czy to ma jakiś związek z problemem o który chcę zapytać Ale wolę opisać wszystko. :) No więc podczas zwyklego ruchu strzyka mi każdy mozliwy staw którym rusze prócz kolana i stawy te mnie nie bolą. Problem mam za to z bolacymi kolanami. Dodam ze od jakichś 8-9 lat zobserwowalam dziwne skrzypienie kolan podczas swobodnego zwisu przy delikatnych ruchach w przód i tył bez dolegliwości bólowych. Skrzypienie było/jest wyczuwalne gdy przylozy się dłoń do kolan, ja je czuję w nogach a na dodatek bylo strasznie głośne teraz już mniej. Od jakichś 3 lat do skrzypienia deszedl jeszcze bol kolan. Kiedyś bolało raz jedno, raz drugie czasami oba delikatnie dawały o sobie znać ale bol byl ledwo wyczuwalny. Wtedy nie widzialam zwiazku miedzy skrzypieniem a pojawieniem sie bolu w kolanach, bo jak kosci same mi strzelaly i nic mnie nigdy nie bolalo to dlaczego przez skrzypienie mialo by mnie bolec kolano. Z poczatku dziwnym zbiegiem okoliczności bolało mnie kolano przed zmianą pogody więc myślałam że to bóle metopatyczne. Z czasem bol się nasilal, przychodził coraz mocniejszy, coraz częściej. Już pogoda nie miała znaczenia bo kolano bolało mnie kiedy chciało. Teraz z nienacka potrafi zlapac mnie bol obu kolan i to tak okropny ze bez placzu nie wytrzymam. Zaczyna rwac od zewnątrz po czym czuje jak bol powoli obejmuje coraz to większa część aż koniec końców łamie mnie całe kolano. Bol tak paralizuje ze jeśli idę to automatycznie staje w miejscu i nie ruszam nogami bo dodatkowy ruch kolanem pogarsza sytuacje. Ból też łapie mnie w różnych sytuacjach, nie tylko gdy chodzę. Nie pracuje zawodowo, wychowuje dzieci więc cały czas spędzam w domu. Większość czasu bawie się z dziecmi, spędzam ten czas w pozycji pół siedzącej. Moje nogi nie są przeciazone ani pozycja stojąca ani chodem. Sportu nie uprawiam. kiedys silny bol pojawial sie zazwyczaj po wyczerpujących spacerach gdzie kolana były bardzo zuzywane to teraz tez tak jest ale coraz czesciej bol łapie mnie w stanie spoczynku gdy nie obciazam nóg nawet kilka dni. Kolana potrafią mnie bolec cały dzień wtedy nie ruszam się z miejsca bo każdy krok to bol. Czesto tez zaczynają bolec wieczorem gdy klade sie spać, bolą całą noc i bolą gdy rano wstaję. Nie pomaga nic, masci (fastum, diclo ziaja, masc konska) tabletki, kapiele, oklady, plastry... nic. Ten bol jest nie do zwalczenia. Muszę czekać aż sam minie mimo ze czasem kolana bolą nawet kilka dni. Prócz tego stalego, okropnego, rwacego bólu odczuwam też chwilowe bole ktore mogę porównać do wkrecania sruby. Czuje pod rzepka jakby ktoś mi wiercil w kosci, taki wibracyjny , wchodzacy w glab kosci bol po czym staje i wtedy czuje jakby ktoś mi śrubę w kosci zostawił. Taki rozpierajacy bol w jednym miejscu. Procz tego czuje tez bol gdy przykucne na chwile i za chwile chce wstac. Kolana wtedy tak jakby nie dają się normalnie bez bólu wyprostować. Czy to wyglada poważnie? Jak wiadomo matki dbaja o zdrowie kazdego tylko nie swoje. Stąd to pytanie tu.