Objawy uzależnienia - marihuana
Witam. Kiedy miałem 15 lat popalałem sobie trawkę z kolegami. To było naprawdę okazyjnie. Później ostro się wkręciłem. Od ok. 16 roku życia zacząłem palić dzień w dzień, przed szkołą, po szkole, obracałem się w towarzystwie, które też paliło. Cały czas się o tym gadało, wszystko kręciło się wokół trawki. Mimo tego, że byliśmy świadomi tego, że mamy wyjebane na wszystko i że to przez trawkę jaraliśmy, nie wiem jak udało mi się zdać matuę. Dostałem się na studia. Teraz jestem 2 drugim roku (może nie jestem taki głupi, jak cały czas mi sie wydaje:)) Miałem też epizody z prochami, ale pobawiłem się kilka razy i stwierdziłem, że to nie dla mnie. Zawsze miałem moralniaka, jak waliłem po nosie.
No więc jarałem przez 4 lata. Najdłuższa przerwa miesiąc, ale w tamtym roku, w sierpniu, zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Nie wiedziałem co mi jest. Wkręcałem sobie, że jestem poważnie chory, bałem się sam nie wiem czego. Masz ochotę się gdzieś schować, myślisz, że sytuacja jest bez wyjścia. Miałem ataki paniki, byłem 3 razy u Pani psycholog (bardzo miła kobieta), rozmawiałem z nią o tych atakach i o lękach, ale mimo tego, że wiedziałem od czego to (albo się domyślałem) nie powiedziałem jej o tym, że dużo palę. Dość szybko zacząłem kontrolować te ataki, bo wiedziałem, że to tylko moja psychika. Nie paliłem 3 miesiące, ale później znowu zacząłem jarać (mam tak, że jak raz zapalę, to już poźniej jaram kilka tygodni, dzień w dzień, ciągi tak jak alkoholik).
I znowu zrobiło mi się to samo, co w sierpniu, tylko, że potrafiłem już w jakimś stopniu to kontrolować. Nie dezorganizowało mi to życia aż tak mocno, więc postanowiłem jarać tylko w weekendy, ale to nie działa. Zdałem sobie sprawę, że moje życie jest podporządkowane trawce, że np. jak mam coś tam robić i nie zapalę, to to nie ma wtedy sensu. Chciałbym z tym skończyć na tę chwilę. Nie chcę iść do psychologa, chcę sobie poradzić sam. Jak nie będę dawał rady, to wtedy pójdę. Te stany mimo, że mogę je kontrolować są uciążliwe. Chciałbym żyć normalnie, bez uzależnień. A wszyscy, którzy mówią, że maryśka nie szkodzi są dla mnie ograniczeni i chyba nie chcą tego wiedzieć.