Odczuwam strach przed związkiem z mężczyzną - dlaczego tak się dzieje?
Jestem 27-letnią dziewczyną. Mieszkam na wsi z rodzicami. Piątka starszego rodzeństwa wyfrunęła już z gniazda, założyli własne rodziny, ja natomiast cały czas jestem sama. Byłam tylko w trzech związkach, tzn. takich, że tych trzech chłopaków przyprowadzałam do domu. To były bardzo krótkie związki, trwające od 3 tygodni do 1,5 miesiąca. Miewałam również inne związki, mniej oficjalne, ale równie krótkie, może nawet krótsze. Z żadnym z tych chłopaków nie spałam, nie jestem dziewicą, ale to już całkiem inna historia. Uważam, że nie jestem brzydka, nie jestem idealna, wiele rzeczy bym w sobie zmieniła, ale nie powiedziałabym o sobie, że jestem brzydka. Podobam się facetom, często mnie pytają: "dlaczego taka ładna dziewczyna nie ma faceta?". Niestety prawda jest taka, że często podobam się facetom, którzy nie są w moim typie, nie zawsze, ale bardzo często. W gronie moich znajomych przeważają faceci i wiem, że kilku z nich się podobam, nie ukrywają tego. Może przejdę do sedna sprawy, mój problem polega na tym, że nie potrafię się związać z facetem. Sytuacja wygląda tak, że poznaję pewnego chłopaka, bardzo mi się podoba, ja jemu też, umawiamy się na randkę, niestety nie zawsze do tej randki dochodzi, ponieważ ja chyba za dużo myślę, zaczynam wymyślać powody, dlaczego nie powinnam się z danym chłopakiem spotykać, niestety w wyniku tych przemyśleń często odwołuję randki. Jeżeli już uda mi się stworzyć związek, spotykam się z chłopakiem jakiś czas, krótki, tak jak napisałam wcześniej, znowu dopadają mnie myśli, że nie powinnam się z tym chłopakiem spotykać, że to nie jest to. Robię taki bilans wad i zalet danego chłopaka, przy czym bardziej skupiam się na tych wadach, robię wszystko, żeby mieć powód, żeby z nim zerwać. Bardzo często potem żałuję swoich decyzji, bo przecież tak naprawdę oni mi się podobali, a mimo to zaczynam sobie wmawiać, że to nie ten, że do siebie nie pasujemy. Bardzo często, kiedy umawiam się z chłopakiem na pierwszą randkę, potem mam jakieś dziwne wyrzuty sumienia, że nie powinnam się z nim umawiać. Jestem najmłodsza z rodzeństwa, przyjęło się tak, że jako najmłodsza po ślubie zamieszkam z rodzicami, żeby się nimi zaopiekować. Wiem, że rodzice bardzo czekają na już ostatniego zięcia. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, przecież taka jest kolej rzeczy - dzieci dorastają i zakładają swoje rodziny, to przecież jest takie naturalne, a ja nie wiem dlaczego, jakoś tak wstydzę się powiedzieć rodzicom, że się umówiłam, z wielkim trudem mi to przychodzi. Dlaczego tak jest? Właśnie teraz jestem w takiej sytuacji, kilka dni temu spotkałam chłopaka, którego poznałam kilka lat temu, teraz podoba mi się bardziej niż kiedyś, jakoś nie był w moim typie, oczywiście nigdy się nie spotykaliśmy. Na drugi dzień po zabawie, na której spotkaliśmy się po latach, znalazł mnie na Naszej Klasie, zaczęliśmy do siebie pisać, wymieniliśmy się numerami telefonów. Wiedziałam, że zechce mnie dzisiaj gdzieś zaprosić i zrobił to, przysłał mi SMS-a, że przyjedzie po mnie i zabierze mnie na pizzę, a co ja zrobiłam? Jak zwykle się wykręciłam, że niby to mam dużo pracy i wieczorem będę zmęczona i naprawdę nie mam ochoty nigdzie wychodzić, tylko wcześniej położyć się spać. Spodziewałam się, że odpisze "więc może jutro?", ale tego nie zrobił, nic nie odpisał. Co jest ze mną nie tak? Dlaczego tak postępuję? Chcę mieć męża, urodzić dzieci, chcę być szczęśliwa, a nie potrafię. Dlaczego?