Odeszła ode mnie po pięciu latach. Czy jest jeszcze szansa, że wróci?
Witam Państwa bardzo serdecznie. Mam 27 lat. W dniu wczorajszym wyprowadziła się ode mnie narzeczona po 5 latach spędzonych razem. Może pokrótce opowiem moją historię - pewnie podobnych było tutaj wiele, ale każdy przypadek jest indywidualny.
Poznaliśmy się 5 lat temu, przez internet, jak byłem w wojsku. Po wyjściu zaczęliśmy się spotykać. Po 1,5 miesiąca okazało się, że moja przyszła narzeczona ma chłopaka, o czym nie wiedziałem - rzuciła go dla mnie, z czego cieszyłem się najbardziej na świecie oraz z tego, że powiedziała po raz pierwszy, że mnie kocha - świata poza nią nie widziałem!
Nasz związek poszedł do przodu, zamieszkaliśmy razem z moimi rodzicami, po roku czasu wyjechaliśmy razem do Anglii. Było cieżko - wzloty, upadki, ale razem dawaliśmy radę. Byliśmy tam rok po czym wróciliśmy. Ja znalazłem bardzo dobrze płatną pracę, moja narzeczona także znalazła pracę, było cudownie - wspólne wakacje, wyjazdy. Potem zmieniłem prace na stabilniejszą i troszkę mniej płatną. 1,5 roku temu wynajęliśmy razem wspólnie mieszkanie, mieliśmy plan kupić mieszkanie i razem wziąć kredyt :)
Jakiś miesiąc może 1,5 temu poszedłem do wróżki - wywróżyła mi ten niby kredyt, że dobrze zarabiam, że wszystko między nami jest w porządku. Po tygodniu od wizyty straciłem pracę! Podcięło mi to skrzydła, ale nie poddawałem się. Potem odmówili nam kredytu, aż w końcu narzeczona powiedziała, że nie wytrzymuje i odchodzi, bo już mnie nie kocha - bardzo mnie lubi i tyle. Poprosiłem żebyśmy dali sobie szansę. Po paru dniach ja zawaliłem, bo powiedziałem, że wyjeżdzam do kolegów do Anglii i nie ma odwrotu.
Od tego momentu powiedziała, że nie chce nic naprawiać, że nie chce już być ze mną, bo mnie nie kocha. Powód był taki, że nie dbałem o związek, nie zwracałem na nią uwagi od roku - tak powiedziała - ja po pracy siadałem przed komputerem i piłem piwo, taka monotonia. Ja ją bardzo kocham. Nie mogę spać, myślę o niej w nocy, jak nie śpię patrzę na nią i czekam aż się obudzi coś powie. Nie okazywałem swoich uczuć, chociaż są bardzo silne - nie wiem co mam zrobić, nie chcę, żeby odeszła, poznała kogoś innego, chcę, żeby była ze mną szczęśliwa.
Cały świat mi się zawalił. Cały czas myślę, że wróci, że może potrzebuje czasu, ale skoro powiedziała, że nie chce być ze mną i mnie już nie kocha, pomimo tego, że ja ją bardzo... Wróciła do swoich rodziców do Skawiny, dzieli teraz pokój z bratem. Pragnę tego, żeby wróciła, żeby zmieniła zdanie i była ze mną, ale czy to jest możliwe?