Plamienie po owulacji / implantacja
Miałam owulacje ok 6/7 kwiecień. Muszę dodać, że cykle mam nieregularne pomiędzy 28-31 (choć miesiąc przed miałam 26). W tym czasie kochałam się z mężem zarówno przed jak i po owulacji, praktycznie codziennie (mieliśmy tydzień urlopu). Z moich własnych obserwacji wynika, ze owulacje miałam 7 (ból jajników) ale do rzeczy. 12 kwietnia pojawiło się u mnie plamienie, takie leciutkie w moczu, kolor czerwony/beżowy może leciutko brunatny. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało, więc myślę, że mogło by być to plamienie implantacyjne wynikające z zagnieżdżenia się zarodka. Tego dnia zmierzyłam temp - 36.6 na drugi dzień wzrosła do 36.8 i kolejno nadal utrzymuje się wysoka, wczoraj była nawet 37,1. Ogólnie temp. nie mierze zaczęłam tylko ostatnio więc mi to wiele nie mówi. Okres mi wypada (w zależności od długości cyklu) na 20-22 kwietnia.
Dodam jeszcze, że brzuch mnie boli, jajniki mnie kują, przy czym bardziej ten z lewej strony i tyle. Dzisiaj np miałam silne klucie jajnika (z lewej) trzy razy mnie tak zakuł, że aż się zgięłam. Niedawno zobaczyłam, że mam znowu plamienie - kolor beżowy i tylko raz jak do tej pory, 14 kwietnia też miałam raz rano. Zastanawiam się czy może miałam później owulacje niż myślałam albo czy plamienie implantacyjne może pojawiać się z odstępami czasu, dni itp.
Dodatkowo mam takie dziwne uczucie w macicy - jakby gniecenie, nie wiem ciężkie do opisania - ogólnie taki dyskomfort... nie czuje go non stop, ale co jakiś czas plus wczoraj trochę plamiłam również - raz tylko popołudniu...lekko brunatny kolor, byłam też bardzo zmęczona i przespałam prawie cały dzień do tego jest mi słabo i kręci się w głowie. A tak poza tym to tyle nic więcej nie czuje, chociaż powoli myślę, że łapie mnie PMS. Jestem rozdrażniona trochę. Czy to może być za niski poziom progesteronu?