Pocieszenia szukam w używkach. Czy przegrałam już życie?
Ja wiem, że to musi być nudne, czytać tyle razy podobne historie jak moje. Więc z góry przepraszam. Jestem nastolatką. Co jest moim największym problemem? Chyba odchudzanie. Odchudzam się od ponad roku. Wszystko toczy się wokół jedzenia. Kalorie, wartości odżywcze, ile, co, za dużo, za mało.
Uświadomiłam sobie, że nie potrafię usiąść do normalnego posiłku i jeść. Nie potrafię jeść, od tak sobie, jak kiedyś. Jak wszyscy normalni ludzie. I wciąż jestem gruba. Już nawet przestałam miesiączkować, to tak jakbym przestała być kobietą. Okaleczam się. Wiem, że to żałosne. Najbardziej obrzydliwe mam przez to nogi. Uda są całe w bliznach. Wielkich, różowych czasem sinych. I wiem, że zostaną mi do końca życia. Niektórzy to robią, bo lubią ból. A dla mnie to forma kary. Kiedy zrobię coś, czego jak mi się wydaje nie powinnam robić. I nie mam nad tym kontroli. Czasem przez to wszystko szukam "pocieszenia" w używkach. Nielegalnych. I nie robię tego, bo to lubię, tylko dlatego, żeby oderwać się od rzeczywistości.
Może powinnam powiedzieć o tym komuś. Rodzicom? Tylko, że tu znów muszę się rozpisać. Ojciec jest byłym alkoholikiem. Nie chce pisać o tym co przeżywałam kiedy byłam mała, kiedy pił. Przez to moja matka miała depresję. Nie było kolorowo. Potem ojciec przestał pić, za to wpadł w depresję, a matka zaczęła robić mu wyrzuty, że zniszczył jej życie i nasza rodzina jest największym błędem jaki popełniła. Tak jest do teraz. Nie wiem czy się rozwiodą, czy nie. Mało mnie to obchodzi. Ale wiem, że moje "problemy" ich raczej nie obchodzą. Nie mam koleżanek, z rodzeństwem nie mam dobrego kontaktu. Więc napisałam tu.
I wracając do pytania: czy ja już przegrałam życie? Nienawidzę siebie, swojego ciała. Nie chce mi się wstawać, nie mam na nic siły. Nawet jak schudnę to i tak nigdy nie będę mogła pokazać się w krótkich spodenkach. Żyje pod maską. Dobrze ucząca się, wzorowa córka. Próbowałam się już raz zabić, ale sama ocknęłam się po kilku godzinach. Nawet tego nie potrafię. I nie wiem, czy próbować drugi raz? Bo jaki sens ma dalsze życie?