Poczucie niezadowolenia z podejmowanych aktywności
Jestem ciągle zmęczona, oblałam 2 egzaminy na studiach. Życie wydaje mi się zbyt ciężkie i skomplikowane. Nie mam na nic siły ani ochoty, mam ochotę płakać, czuję się bardzo samotna i opuszczona. Nic mi się w życiu nie udaje. Jestem beznadziejna. Mam budowę kloca, nienawidzę swojego ciała. Czuję się okropnie. Za cokolwiek się nie wezmę, muszę to zepsuć. Czuję się potwornie zmęczona, nie mam na nic siły, ani ochoty. Mam olbrzymie trudności z podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Bezskutecznie walczę ze swoim ciałem, próbuję schudnąć, ale nie potrafię wytrzymać na diecie. Nie wierzę, że czegokolwiek dokonam, straciłam wszelką motywację, czuję się gorsza od innych. Najgorszy jest ten strach, towarzyszy mi ciągle. Jestem zmęczona myślami, co ktoś o mnie pomyśli. Chciałabym się przestać bać. Nie wiem, z kim mogłabym o tym porozmawiać, potrzebuję wsparcia. Studiuję na 2 roku. Mam warunek, u jednej bardzo trudnej kobiety. Teraz oblałam u niej kolejny, inny, egzamin. Nie wiem, co robić, jest ona postrachem na wydziale. Największa kosa. Jeżeli obleję poprawę, będę musiała poprawiać rok za 2000 zł albo pożegnać się ze studiami. Paraliżuje mnie strach. Byłam pewna, że zaliczę ten egzamin, uczyłam się tak, jak nigdy w życiu. Zrobiłam wszystko, co mogłam. Naprawdę nie wiem, gdzie popełniłam błąd. Nie mogę powiedzieć o tym rodzicom, bo wsiądę mi na głowę. Nie chce słuchać komentarzy w stylu: "Mówiłem ci, że ten kierunek jest dla ciebie za trudny" albo "Co ty teraz zrobisz?". Oni już dawno postawili na mnie kreskę i nie wierzą, że może mi się udać. Czuję ogromną presję, bo muszę coś im udowadniać, pokazać, że zasługuję na te studia. Są dla mnie kulą u nogi, w ogóle mnie nie wspierają, podważają moją pewność siebie na każdym kroku. Nie wiem, co robić, jestem zmęczona i załamana, mam wszystkiego dość. Mam ochotę leżeć... Nie wiem, co mam robić. Mają ogromne wymagania. Czuję, że ich zawiodłam. Chcę już tylko płakać. Czuję się gorsza od innych, od tych, którzy zaliczyli. (Chociaż istnieje znaczna grupa osób, które borykają się z tym egzaminem). Mam wrażenie, że wszyscy myślą o mnie jak o głupiej, leniwej osobie. To jest bardzo bolesne. Nie wiem, czy zrezygnować z pracy? Pracuję na 1/4 etatu, często trochę więcej - to jest każdy weekend. Tak naprawdę w sobota i niedziela są wyjęte z życia, bo wracam tak zmęczona z pracy, ale tata mówi, że doświadczenie zawodowe jest ważne i każde pieniądze się liczą. Ciężko mi dzielić studia z pracą. Boję się jednak, że go zawiodę. Nie wiem, czy to dobry pomysł rzucać teraz pracę. Tam też mi nie wychodzi. Nie wiem, co robić. Tak strasznie chcę to zaliczyć. Czemu wszędzie przegrywam? Chodzę też na kurs tańca, jednak instruktorka i mój partner (mam już 3, bo 2 ze mnie zrezygnowało) nie są ze mnie zadowoleni.