Powinnam szukać pomocy?
Mam 19 lat i na początku wszystko było dobrze. Jestem dobra uczennicą ale od kiedy pamiętam mam napady smutku. Raz trwa to dzień raz tydzień, nie umiem sobie z tym poradzić, z nikim nie potrafię się z tym podzielić bo myślę ze to normalne. Ale od kiedy zaczęłam czytać o depresji to pomyślałam ze to co piszą wszystko pasuje do mnie. Często mam bolę głowy a najczęściej bóle żołądkowo- jelitowe, ze nawet raz wylądowałam w szpitalu. Mam chłopaka któremu kiedyś powiedziałam ze mogę mieć depresje ale zbagatelizował sprawę i uważa ze sobie wszystko urajam. A ja porostu tak czuje. Nie mamy łatwo bo widzimy się tylko w weekendy i to trwa już od ponad roku, ze względu na jego prace. Mnie zaczyna to już męczyć i niszczę się sama w sobie, nie czuje szczęścia z najprostszych spraw jak kiedyś, tylko wszystko odbieram pesymistycznie, jak by mi ktoś robił na złość. Czasem jest tak ze cały tydzień jestem w dobrym humorze ale czasami nie mogę wytrzymać i plączę, nawet codziennie. Płacze tez z głupich powodów, nie mogę tego opanować, wystarczy jakaś poważną rozmowa a ja się rozklejam. Najgorszy jest ten ciągły smutek i niechęć do wszystkiego. Nie wiem co mam robić a najgorsze ze chciałabym prosić o czyjąś pomoc bo wiem ze sama nie dam rady.... a mieszkam w malej mieścince gdzie nawet nie ma dobrego lekarza od tych spraw... Proszę o jakąś poradę.