Prawidłowo czy nie?
Od ponad roku staramy się z mężem o dzidziusia. W tym, nieudana próba, bo poronienie w 8 tc. Teraz znowu jest nadzieja. Ostatni okres 15 stycznia, przy cyklu ok 29-30 dni. Teraz okres spóźnia się już 9 dni. Testy ciążowe pozytywne.. te wcześniejsze oczywiście ze słabszymi kreseczkami. Wczoraj wizyta u ginekologa, usg. Ginekolog znalazł bardzo malutki pęcherzyk, 4,54 mm ( czy oby nie za mały?), kazał przyjść znowu za dwa tygodnie. Licząc od ostatniej miesiączki w piątek zacznie się 6 tc.
Czy wszystko jest ok? Martwię się, bo zapisał mi lek, zważywszy na to, że wcześniej poroniłam, ale czy przy braniu tych leków jest jakiś cień szansy, że rozwinie się zarodek? Jakie są szanse, że wszystko się będzie ładnie rozwijało? Boję się, że pęcherzyk będzie pusty. Mam wiele objawów ciąży: nadwrażliwość sutków i piersi, pobolewania w podbrzuszu, mdłości, wahania nastrojów... ale stres i obawa nie potrafi mnie opuścić... :(