Problem z chłopakiem, który lubi pić alkohol

Mój chłopak, z którym jestem od ponad 5 lat ma problemy. Na początku naszej znajomości przez te 2, 3 lata było w porządku, choć zdarzały się jakieś nieporozumienia, kłótnie, nieodbieranie telefonów, picie z kolegami, ale tak źle jak jest od prawie roku nie było. Zaczęło się w Wielkanoc 2009 roku. Miał do mnie przyjechać w Wielką Sobotę. Nie przyjechał, nie odbierał telefonów, miał wyłączony. Jak włączył to mówił, że jest w kościele przy grobie. Dzień wcześniej też już nie odpowiadał na telefony. W niedzielę tak samo było. Wkurzyłam się i zaczęłam go szukać. Stał pod OSP w swojej miejscowości. Byłam tak zdenerwowana, że porządnie oberwał po twarzy. Nie pił, stał z dziewczyną ze wsi i rozmawiał, ale jak go pytałam, czemu nie przyjechał, nie odzywał się, powiedział: "po co?". Wieczorem poszedł pić podobno. W poniedziałek dzwoniła nawet do niego moja mama. We wtorek pojechałam z nią do niego, wcześniej rozmawialiśmy przez telefon, leżał w łóżku skacowany. Błagał, żebym przyjechała. Jak przyjechałam, to się prawie rozpłakał. Rozmawialiśmy z nim. Mi powiedział, że to przez rodziców, że ciągle ciągną od niego pieniądze, ojciec mu podobno powiedział, że nie jest mnie wart i w ogóle po co ze mną jest. Jakoś powoli wracało wszystko do normy. Za jakiś czas sytuacja się powtórzyła, ale już go nie szukałam. Obiecywał, że już nie będzie szalał, że się uspokoi. Nic z tego nie wyszło. Powtórzyło się to jeszcze kilka razy, nawet już nie wiem ile, może z 4, 5. W październiku zarysował porządnie samochód. Był pijany, bo mi kolega powiedział, i jechałam po drodze wieczorem, to pił z takim alkoholikiem ze swojej miejscowości. Znowu były kłótnie, nieodzywanie się i tak dalej. Nowy rok się zaczął spokojnie. Ale miesiąc temu znowu mu odwaliło i pił przez 2 dni z kolegami, i już zerwałam z nim, choć myśl, że już go nie będzie przy mnie nie dawała mi spokoju. Znów się uspokoiło. W ten poniedziałek opił się w OSP, bo niby medale dostał. Nie odbierał telefonu. Martwiłam się. We wtorek niby poszedł do pracy. Zadzwonił z 2, 3 razy, a później mu telefon padł i nie mogłam się do niego dodzwonić. Wkurzyłam się, zadzwoniłam do jego mamy, a ona, że ma go w d..., nie daje na opłaty, obraził ich i tak dalej i że pojechał do miasta. Ja, nie myśląc długo, zamiast jechać do domu, pojechałam za nim do tego miasta i bardzo prosiłam Boga, żeby pomógł mi go znaleźć. Jadąc MKS-em, zauważyłam go. Szedł z kolegami, złapałam go i pytam, co się z nim dzieje i w ogóle. A on nic, że idzie załatwiać sprawy i do banku. To poszliśmy do tego banku. Pospłacaliśmy nieduże zaległości i poszliśmy coś zjeść i na piwo, choć nie chciałam, ale nie chciałam zrobić mu przykrości, bo się strasznie denerwował, a ja nie miałam już ochoty na kłótnie. Pojechaliśmy do domu później, każde do swojego. Na drugi dzień dzwonił, że jest w pracy, że wszystko OK i przyjechał do mnie, i dziś też był. Dodam jeszcze, że jego rodzina nie jest bogata. Matka ma problemy z nogami, ojciec pracuje tylko w sezonie, a tak to na zasiłku jest, siostra w sklepie. On pracuje na cegielni. Niby mu szef nie wypłaca pensji i ciągle mu brakuje pieniędzy, bo ma kredyt na samochód. Ja mu pożyczyłam na bieżące potrzeby, ale oszczędza nawet na jedzeniu. Mówi, że to przez to wszystko tak głupieje, że ten kredyt, że rodzice ciągle od niego ciągną, a sami siedzą przy piwie i papieroskach, chipsach, siostra się bawi. A on ciągle ma dawać im kasę, której nie ma, bo jak nie, to nie wolno mu jeść, myć się, ma się wynosić z domu. Nigdy mu nic nie kupili. Ciągle tylko daj i z tym jest prawda. Teraz nawet wody na herbatę zrobić sobie nie może. O kredycie nie wiedzą, bo nie chce tego mówić. Jak byliśmy we wtorek na tym piwie, to powiedział mi, że brakuje mu dawnych czasów czasami, żeby tak popić, pogadać z kumplami, ale ja nie chcę, żeby tak było, bo on nie zna umiaru i się boję. Jak zacznie pić, to będzie pił przez dwa, trzy dni. Będąc młodym, nie był grzecznym chłopczykiem, to fakt. Jak 3 lata temu był we Włoszech, to kupił mi pierścionek zaręczynowy, ale jakoś się rozstaliśmy na jakiś czas i oddał. Teraz mi mówi, że chciałby się już ze mną ożenić, bo nie chce tak jeździć, i chce się wyrwać z tego domu, i chciałby mieć kiedyś dziecko ze mną. Ja nie czuję jeszcze takiej potrzeby i mu powiedziałam, że ja nie chcę mieć dzieci. To było miesiąc temu i na drugi dzień poszedł pić. A wesela też na razie nie chcę, bo ja studiuję i nie mamy poza tym pieniędzy. Jestem od niego młodsza o 5,5 roku. Lubię, gdy wiem wszystko, gdzie jest, co robi itd. Często mu mówię, co ma robić. Ja już nie wiem, co mam robić. Czy to moja wina? Do lekarza on nie chce iść. Teraz będzie wyjeżdżał z moją mamą i kuzynem do pracy za granicę. Może jak będzie miał pieniądze, to się poprawi. Ale ja nie chcę żyć w niepewności i nie chcę go stracić, bo go kocham. Co mam robić?

KOBIETA ponad rok temu
Mgr Joanna Żur-Teper
60 poziom zaufania

Witam,
z Twojego listu wynika, że Twój chłopak jest uzależniony od alkoholu. Powinnaś namówić go na leczenie. Muszę Cię uprzedzić, że będzie to bardzo trudne, ponieważ osoby uzależnione nie dostrzegają problemu.
Należy pamiętać o tym, że partnerzy osób uzależnionych często nieświadomie przyczyniają się do odwlekania decyzji o leczeniu. Przede wszystkim nie powinnaś przejmować odpowiedzialności za zachowanie swojego chłopaka i nadmiernie kontrolować go, wtedy uniknie on konsekwencji swoich zachowań. Trudniej będzie Twojemu chłopakowi dostrzec, do czego prowadzi picie.
Ustal też granice, co jest dopuszczalne Twoim zdaniem w Waszym związku, a na co nie chcesz się godzić. Nie decyduj się na coś tylko dlatego, że chcesz uniknąć kłótni, konsekwencja jest tu kluczowa. Jeśli jego zachowanie Ci nie odpowiada, musisz mu o tym powiedzieć, jednak nie warto się kłócić zwłaszcza wtedy, gdy Twój chłopak jest pod wpływem alkoholu. Pisałaś również, że Twój chłopak składał obietnice, których nie dotrzymał, nie przyjmuj obietnic, o których wiesz, że będą niedotrzymane.
Leczenie alkoholizmu jest długim i trudnym procesem, istnieje możliwość nawrotów choroby. Niemniej warto i należy się leczyć. Nie zapominaj o sobie i swoich potrzebach, Ty również powinnaś poszukać pomocy. Istnieją grupy wsparcia dla osób, które żyją z alkoholikami.
Życzę powodzenia i pozdrawiam ciepło
 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty