Problem ze zbyt szybkim dochodzeniem, miękkim członkiem i częstszym uprawianiem seksu
Witam, mam 20 lat i mam problem, z którym walczę od kwietnia 2009 r. Mojej partnerce ginekolog zdiagnozował grzybicę pochwy, ja byłem wtedy chory, i rzeczywiście penis miał objawy grzybicy (brzydki zapach, swędzenie, łuszczący się naskórek, zaczerwienienie). Dostałem od niego (ginekologa) maść i smarowałem jakiś czas, niestety, po zaprzestaniu używania leku, grzybica znów wróciła. Wtedy poszedłem do dermatologa, w sumie miałem 3 kuracje, ale za każdym razem objawy wracały (moja partnerka się wyleczyła). Dostałem skierowanie na 3 badania: 1. na posiewie z cewki - nic nie wyszło; 2. na złuszczającym się naskórku w badaniu mikroskopem wynik był ujemny i wyhodowano kandydozę, ale "słaby wzrost" - od lekarza dowiedziałem się, że taki wynik można otrzymać praktycznie z każdej skóry (zdrowej też); 3. chlamidia z wynikiem ujemnym. Pani doktor przekierowała mnie do specjalisty od grzybic i dostałem mocniejszy krem do smarowania i tabletki. Skończyłem kurację i właśnie zauważyłem, że naskórek znów się łuszczy i swędzi mnie penis i cewka, a żołądź jest sina. Przestałem smarować się kremem 3 dni temu i już wystąpiły objawy, a lekarz wyraźnie podkreślił, że dawka leku podana w tabletkach powinna wytrzymać miesiąc (po którym miałem wziąć kolejną dawkę). Dodam jeszcze, że rzeczą, która martwi mnie najbardziej, jest to, że od kiedy jestem z tą partnerką, mam problemy z uprawianiem seksu. Kiedy miałem 16 lat miałem dziewczynę, z którą normalnie się kochałem, przez jakiś czas miałem problem z tym, że penis wiądł zaraz przed wejściem, ale to było typowo psychiczne schorzenie, które udało się prawie całkowicie wyeliminować. Teraz od roku mam nową partnerkę, kocham ją i bardzo mnie pociąga. Na początku naszego uprawiania seksu miałem problem z myśleniem o tym, że mi nie stanie, ale moja partnerka pomogła mi go wyeliminować i teraz wcale nie występuje. Zaczęły się inne problemy, całkowicie dla mnie nowe... od początku kiedy zaczęliśmy uprawiać seks, po pierwszym stosunku odechciewa mi się uprawiać seks na cały dzień, a nawet jeśli bardzo chcę, to nie mogę jeszcze raz się kochać, bo penis nie stoi tak, jak powinien, i często opada, jak jest już w pochwie, jest bardzo obolały (takich problemów nie miałem nigdy wcześniej). Czasem zdarza się również, że nie odczuwam przyjemności z seksu i czuję tylko nieprzyjemne łaskotanie, które najczęściej doprowadza do opadnięcia członka - muszę bardzo intensywnie myśleć o czymś bardzo mnie podniecającym, bo inaczej nie mam szans dojść. Jeżeli już zaczyna mi być dobrze, to dochodzę w 30 sekund. Cały stosunek trwa około 3 minut. Już nie wiem sam, co mam z tym zrobić, mój związek strasznie się przez to sypie i długo jeszcze nie wytrzyma, poza tym chciałbym w końcu móc uprawiać seks normalnie i zaspokoić moją partnerkę, która ma bardzo gorący temperament i prawie cały czas chce się kochać. Poza tym od prawie roku męczę się z lekami, na które wydałem już fortunę. Zastanawiam się, czy aby na pewno jest to grzybica. Proszę o pomoc. Pozdrawiam