Problemy po stracie bliskiej osoby... Czy to może być depresja?
Witam! Mam na imię Maciej, mam 24 lata i jestem studentem. Moje problemy zaczęły się w maju bieżącego roku. Zmarła wówczas moja babcia, która pomagała w utrzymaniu mnie i mojej mamie. Rodzice są od dawna rozwiedzeni i na jakąkolwiek pomoc ze strony ojca nie mogłem i nie mogę liczyć. Wyszło wówczas na jaw, że moja mama nie jest w stanie związać końca z końcem... Okazało się, że tonie w długach. I wtedy wszystko się zaczęło. Kombinowanie, żeby nie tylko zapewnić sobie utrzymanie na studiach, ale także, aby pomóc mamie. Wcześniej miałem problemy na uczelni i to one niejednokrotnie przyprawiały mnie o podły nastrój, ale przyznam, od pewnego czasu zeszły one na drugi plan. Bardzo często męczy mnie uczucie niepokoju, przyspieszone picie serca, uczucie jakbym miał wymiotować, brak apetytu. Od lipca schudłem 11 kg. Często jestem senny, z niecierpliwością czekam na noc, bo wiem, że podczas snu chociaż nie będę musiał myśleć... Mimo to budzę się kilka razy w ciągu nocy zlany potem, a ostatecznie wstaję około 11-12, co kiedyś było nie do pomyślenia, nigdy tak długo nie spałem wcześniej. Próbując choć na chwilę zapomnieć o moich problemach, staram się czytać książki, ale nie wychodzi mi to, gdyż najzwyczajniej w świecie nie potrafię się skoncentrować. Niemal cały czas myślę o swoich problemach, mam uczucie jakby mi głowa od tego pękała. Co do myśli samobójczych, to przyznam, czasem zastanawiam się, co by było gdyby... albo w jaki sposób można to zrobić... Przyznam jednak, że po jakimś czasie uświadamiam sobie, że nie warto, że tyle rzeczy chciałbym jeszcze zrobić, tyle miejsc na świecie zobaczyć. To, przyznam, choć troszkę dodaje mi wiary. Wydaje mi się, że napisałem najważniejsze szczegóły dotyczące mojego aktualnego stanu. Zdaję sobie także sprawę z tego, że zrobiłem to w sposób chaotyczny, za co przepraszam. Bardzo proszę o odpowiedź.