Problemy w nowej szkole
Witam. Wkrótce skończę 17 lat i jestem kobietą. Choć jestem młoda, w moim życiu już wiele się działo. Potrafię doskonale ukryć wszystko, co czuję, zachowywać się tak, by wszyscy widzieli mnie inaczej. Jestem typem samotnika, jak to określam, kroczę własnymi ścieżkami, a moimi problemami nikogo nie obarczam. To moje problemy i sama muszę sobie z nimi poradzić. Nigdy nikomu nie powiedziałam, co czuję, kim naprawdę we wnętrzu jestem. Zawsze radziłam sobie z problemami, lecz kiedy poszłam do nowej szkoły wszystko diametralnie się zmieniło, pogorszyło. Od jakiegoś czasu jest ze mną coraz gorzej. Te wszystkie gromadzone od lat w sobie negatywne emocje dotąd mi nie przeszkadzały, ponieważ je ignorowałam, jednak teraz jest tego zbyt wiele, i chociaż nikomu tego po sobie nie pokazuję, mam wrażenie, że to wszystko wręcz zżera mnie od środka. Mam ochotę znaleźć się gdzieś daleko od wszystkich i wykrzyczeć wszystkie negatywne emocje, dałabym za to wiele. Tak jak mówiłam, nie jest ze mną ostatnio za dobrze, dlatego przeszła mi przez głowę myśl, by z ciekawości sprawdzić objawy depresji. Jak przeczytałam w Internecie, wiele objawów się zgadza: kłopoty z koncentracją, niedawno zaczęłam miewać lekkie zaburzenia snu, od ok. dwóch tygodni miewam często bóle głowy, 3/4 w okolicy karku, połączone także z nudnościami, obniżenie zdolności do pracy, problemy z koncentracją, brak odczuwania radości i satysfakcji, utrata energii, sił, chęci do robienia wielu rzeczy, płaczliwość, przy czym nie mam w zwyczaju płakać, gdyż uważam to za oznakę słabości. Do tego jeszcze dochodzą problemy w szkole z nauką (właśnie przez problemy z koncentracją i brak chęci do robienia wielu rzeczy). Jednakże kilka symptomów u mnie nie występuje, bynajmniej: nie miewam myśli samobójczych, ponieważ jestem całkowicie przeciwna odbieraniu sobie życia, nie straciłam apetytu oraz nie odczuwam lęku. Myślę, że to ze względu na mój charakter i osobowość. Poza tym wszystkie inne symptomy się zgadzają. Proszę jednak nie myśleć, że jestem zamkniętą w sobie osobą, która żyje na uboczu z dala od wszelakich ludzi. Owszem, mam znajomych, lecz jednak rzadko się z nimi spotykam, poza szkołą oczywiście. Nie jestem do nich jakoś specjalnie przywiązana. Z reguły przesiaduję całe dnie w domu lub wybieram się na samotne spacery. Kiedy jestem sama, przez to wszystko coraz bardziej czuję się jak ruina człowieka, zaledwie cień tego, kim kiedyś byłam.