Problemy w związku - czy przyczyną może być marihuana?

Mam 24 lata. Nie wiem już co robić. Od 7 lat jestem z moim narzeczonym i mamy 5-letniego synka. Za 8 miesięcy mamy wyznaczoną datę ślubu. Nasz problem polega na tym, że przez ostatnie 3 miesiące strasznie się kłócimy - odsunęłam się od niego:( Zaczęło się to, kiedy zaczął popalać marihuanę - godziłam się na to, że nic się nie stanie, jak zapali sobie raz na długi czas. Ale on zaczął coraz częściej, nawet co 2 dzień...:( Kiedy zaczynałam z nim rozmawiać, że ma tego nie palić, bo jest coraz bardziej agresywny jak tego nie pali, to robił mi awanturę: że jestem głupia, że to jest jego życie, że życia mu nie będę układać i że nie da się ze mną żyć, ponieważ ciągle się czepiam - oczywiście to prawda, czepiam się tylko o tę marihuanę.

Zaczął coraz częściej wychodzić do kolegów - ja to rozumiem, każdy ma prawo do wyjścia, napić się piwka i odreagowania, ale co 2 dzień wyjście na 10 godzin to jest już przesada. Gdy powiedziałam mu, że jakbym to ja wychodziła.. to przerwał mi, że ja jestem baba i mam siedzieć w domu. Dziwnie to brzmi, ponieważ nigdy mi nie robił problemów z wyjściem do koleżanki itp. Powiedział mi, a raczej krzyczał w twarz, że odżył jak zaczął wychodzić do kolegów. Ostatnio powiedział mi, że musi po prostu od nas - mnie i synka - odpocząć. Gdy mówię mu, że mi się nudzi, żebyśmy coś wymyślili, aby razem fajnie spędzić czas to mówi, że to ja mam coś wymyślić, bo ciągle to ja od niego tego oczekuję. Jak wraca z pracy to zje obiad, poczyta coś w internecie i zaczyna grać w xboxa. Strasznie mnie to dołuje, bo nie wiem czy to może ja coś robię złego. Dziś chciałam spokojnie pogadać o tym, że mamy problem, a on na to, że to ja mam problem, że wymyślam sobie bzdury na temat marihuany. Powiedziałam mu, że ma się wyprowadzić:( Powiedział, że tego nie zrobi, że jak ja sobie dam radę z dzieckiem w Irlandii... hmm... Nie chcę go zostawić - kocham go, mamy wziąć ślub... nie wiem. Proszę mi doradzić, co mogę zrobić - czy jest w ogóle szansa na uratowanie tego związku z takim 26-letnim człowiekiem? Dziękuję.

MĘŻCZYZNA, 24 LAT ponad rok temu

Witam serdecznie!

Na podstawie Pani listu trudno jednoznacznie odpowiedzieć, czy marihuana była rzeczywiście czynnikiem zapalnym problemów w Państwa związku. Czy kłótnie i nieporozumienia zaczęły się dokładnie wtedy, gdy Pani narzeczony zaczął brać marihuanę? Czy konflikty między Wami pojawiły się już wcześniej, a narkotyk stał się dla Pani narzeczonego "metodą odreagowania" nieprzyjemnych emocji, które miały swe źródło w niezrozumieniu i kłopotach rodzinnych?

Niewątpliwie marihuana i zawarty w niej THC - tetrahydrokannabinol silnie uzależniają psychicznie. Mogą pojawić się wówczas zmiany zachowania i Pani mężczyzna, który do tej pory był opiekuńczy, troskliwy, kochający, mógł nagle przeistoczyć się w zupełnie inną osobę - chłodną, obojętną, niewrażliwą na Pani potrzeby, oczekiwania i prośby. Pod wpływem narkotyku mogą pojawić się też wahania nastroju, nagłe ataki agresji (słownej i fizycznej), tendencje do oszukiwania.

Osoba, która była dla nas do tej pory bliska, może z dnia na dzień zamknąć się w swoim świecie, np. tak, jak Pani narzeczony, który ucieka w rzeczywistość wirtualną, gry komputerowe. Myślę, że w Państwa przypadku nałożyło się kilka problemów, których zbagatelizowanie może przyczynić się do zerwania związku.

To nieprawda, co mówi Pani narzeczony. Państwo macie problem i nie jest to tylko i wyłącznie problem Pani. On dotyczy Was obojga i wpływa niekorzystnie na Wasze dziecko, bo synek jest świadkiem i uczestniczy w tych trudnościach. Myślę, że problem może wynikać nie tylko z marihuany, ale mieć swoje źródło w nieskutecznej komunikacji. Musicie Państwo porozmawiać szczerze na temat swoich potrzeb, marzeń, frustracji. Proszę zapytać, czego narzeczonemu brakuje w Waszym związku? Z czego jest niezadowolony? Co ma na myśli, mówiąc, że nudzi się czy dusi w Waszym związku? Proszę powiedzieć narzeczonemu, że boi się Pani o niego, o to, że zażywa narkotyki, które go niszczą i wpływają destrukcyjnie na Waszą relację. Niech rozmowa przebiega w ciepłej i spokojnej atmosferze, bez tonu oskarżycielskiego.

Jeżeli narzeczony nie zechce rozmawiać, proszę spróbować namówić go na wizytę u psychologa, który służy pomocą w znalezieniu form porozumienia w związku, dokładnie zdiagnozuje źródło Państwa problemów i zaproponuje właściwą formę terapii.

Pozdrawiam i życzę powodzenia

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty