Problemy z jedzeniem u 9,5-miesięcznego dziecka
Witam!
Mam duży problem z moją prawie dziesięcznomiesięczną córcią. Otóż chodzi o to, że mała bardzo słabo jada. Nie chce nam pić mleka (wypija zaledwie 100 ml, czasami nawet tylko 60), jest problem tak samo z deserkami czy obiadkami. Opiszę całą historię jaką z nią miałam. Córka waży zaledwie niecałe 7 kg (przez 3 miesiące przytyła nam tylko 400 g) .Po skończeniu 6 miesięcy zaczęły się problemy z jedzeniem, mała odmawiała nam jedzenia, jedyne co tolerowala to kaszki na gęsto. Samego mleka czy też z dodatkien kaszki praktycznie w ogóle nie wypija. Na obiadek zjadała czasami cały słoiczek (190 g), a czasami w ogóle nic. Posiłki trwały godzinę czasem, a efekty - pół zjedzonego słoiczka (tak najczęściej bywało), przy czym dużo płaczu. Do tej pory tak jest, gdy przychodzi pora karmienia od razu córka jest na "NIE". Zobaczy łyżeczkę i od razu płacz, i kręcenie główką na wszystkie strony (dodam, że nigdy na siłę jej jedzenia nie dawałam, więc raczej chyba nie może mieć złych wspomnień związanych z posilkami).
Gdy córka skończyła 8 miesięcy, zaczął się problem z pupą, który trwa do tej pory. Była okropnie czerwona i chyba ją to bolało, bo nie dawała się umyć. Byłam z nią u pediatry. Pani doktor stwierdziła uczulenie na białko (zmieniłam mleko dziecku z bebilonu na nan - tak zaleciła inna pani doktor), gdyż obsypało jej całe plecki, wcześniej nie było problemu. Na pupę dostała maść zrobioną w aptece... po stosowaniu jej pojawiły się krostki na pupie, jak i z przodu, więc przepisano mi maść nagietkową. Po części wszystko zeszło, jednak nadal wszystko się utrzymuje. Odstawiłam wszystkie możliwe rzeczy, od których dziecko mogłoby dostać uczulenia na pupie. Zostało jedynie jedzenie, które je praktycznie cały czas, nie wprowadzam nic nowego.
Ostatnio córka słabo śpi w nocy, budzi się kilkanaście razy, czasami nawet z płaczem. Okropnie się wierci, nie może zasnąć, w ciągu dnia sypia mi tyko raz, około 2 godzin. Robiłam jej badania - morfologię i mocz - wszystko jest w porządku (około 4 miesiąca miała bardzo niski poziom żelaza, ale już jest w normie). Nie wiem, co mam już z nią robić, cały czas jest to samo, nie widać zbytnio poprawy. Dodam jeszcze, że rozwija się chyba normalnie (raczkuje, sama stoi, próbuje chodzić podtrzymywana za rączki). Jeszcze jak czasami córka coś weźmie w rączki, to tak jakby próbowała to zgnieść, bardzo mocno się napręża i zaciska rączki, zdarza się też, że jak siedzi, to też tak sama robi. Nie zdarza się to często, ale jednak jest. Czy to jest normalne?
Proszę o odpowiedź czy też radę, bo naprawdę nie wiem, co mam z nią robić. Jestem już tym okropnie zmęczona. Pozdrawiam