Larwa kleszcza a ryzyko boreliozy
Witam! Jestem młodym mężczyzną, czytam ostatnio o kleszczach i dowiaduję się, jak bardzo są groźne, ale i przebiegłe! W połowie lipca mogłem złapać larwę kleszcza - chodziłem w sandałach po co prawda drodze, ale polnej, częściowo porośniętej niewielką trawą, a po chyba 4 dniach na stopie pod kostką właśnie na miękkiej skórze, zobaczyłem czarną, malutką (może do 3 mm) kropkę. Niestety, była w słabo widocznym miejscu, a nie miałem kogo poprosić o pomoc. Wydrapałem ją, bo dała się wydrapać, czyli mogło to być coś pod skórą, ale już nie znalazłem tego na palcu, kiedy chciałem sprawdzić ;( Na pewno nie był to więc "najedzony" centymetrowy kleszcz, ale może wcześniejsze jego stadium, ewentualnie larwa kleszcza, łatwo mogła mi się przecież przyczepić do stopy. Mam pretensję do siebie, bo z tej wyprawy wracałem autobusem, mimo że nie miałem tak dużej świadomości zagrożenia, to mogłem komuś zaszkodzić. Co jeśli z moich stóp takie larwy kleszcza przeszły na pobliską osobę, którą mogłem dotknąć (stopą o stopę)? A przecież nikt w autobusie się nie spodziewał niewidocznej w dodatku larwy kleszcza i nie obejrzał się może w domu po powrocie. Myślę sobie też tak w ogóle, że od dłuższego czasu, nawet od paru lat mam bóle głowy, problemy z koncentracją, łapię zadyszkę; funkcjonuję normalnie, ale to przeszkadza, może mieć oczywiście inne podłoże - jestem osobą zestresowaną, miałem w dzieciństwie problemy z płucami - ale może też wskazywać na boreliozę. Bardzo dziękuję za ewentualną odpowiedź, na pewno też zgłoszę się do lekarza. Chciałbym przesadzać, ale nie wiem, czy tak miło będzie ;(