Relacje z rodzicami i potrzeba własnej niezależności
Witam serdecznie! Jest mi ciężko, ponieważ nie bardzo wiem, od czego mogłabym zacząć - moja sytuacja jest nieco zagmatwana, a że nie mam kogo poprosić o radę, postanowiłam jej poszukać tutaj. Chodzi mi o moją mamę, z którą z dnia na dzień tracę więź, zaufanie i uczucie swobody będąc z nią. Sytuacja wygląda tak, że mieszka z moim tatą w Niemczech, a ja w naszym domu w K. (mam 19 lat). Oczywiście mam możliwość każdego dnia wykupić bilet i pojechać do rodziców, jednak cały czas mam to uczucie, że jesteśmy osobno i będąc w Polsce uciekam do Niemiec, a będąc w Niemczech uciekam do Polski, gdzie mam swoje 4 ściany i swobodę. Niestety w dwupokojowym mieszkaniu z rodzicami tego nie ma i nie wyobrażam sobie tam spędzać dłużej czasu. Brak mi swobody, a mój tata lubi wyjść na piwo, czego moja mama nie toleruje, są sprzeczki, których ja nie mogę znieść... Tak więc toczy się takie błędne koło.
Zawsze uważałam, że z mamą jesteśmy blisko, mimo tej odległości, ale nie wiem czy na odległość nasze stosunki nie zaczęły się zmieniać, ponieważ nie widzę jej jako swojej mamy, ale jako rodzicielkę... Ma to związek z pewną sytuacją, którą chciałabym opisać. Bardzo często podróżujemy firmą przewozową na trasie do Niemiec oraz do Polski. Z czasem poznaje się pracowników z którymi się zna z widzenia oraz zagada, jednak wszystko w granicach. W czerwcu zeszłego roku zagadał do mnie bardzo przystojny pilot, z którym podróżowałam, nie powiem cieszyłam się, ponieważ jestem atrakcyjna, ale nie było nikogo, kto by mi to okazywał, wiec było milo usłyszeć komplement i się w pewien sposób dowartościować... Nie przywiązywałam do tej podróży większej wagi, to była osoba starsza ode mnie ok. 8 lat, a jednak kilka dni później otrzymałam esemesa od niego - nr spisał sobie z biletu. Rozpoczęło się pisanie na esemesy, na portalach społecznościowych jak nasza klasa, czasami SMS na dzień dobry, na dobranoc i choć wspominało się o wspólnym czasie, o spotkaniu to do niego nie doszło, a ja nie chciałam, bo jego zachowanie mi się za bardzo narzucało słowami typu ''kochanie, skarbku''. W esemesach mi nie przeszkadzały, ale w realu nie chciałam takiego spotkania, ponieważ nie znałam tej osoby dokładnie, a nasze esemesy były ogólne. Wiedziałam, że ma na imię K., ale o urodzinach np. dowiadywałam się z naszej klasy.
Dwa razy jeszcze miałam sposobność podroży, kiedy w papierach mnie miał na liście, a za drugim razem załatwił, bym w Niemczech przeszła do jego autobusu, bo akurat dostał taką trasę, że był w tej samej miejscowości... Kilka osób widziało, że się znamy, ponoć zagadywali do niego o mnie, ale szczegółów nie znam. Znajomość się skończyła latem, kiedy związał się z dziewczyną, która do mnie napisała, bym się odsunęła. Było mi trochę ciężko, ponieważ był to ktoś, kto był ze mną, choć tylko na esemesy, ale nie wiązało mnie nic szczególnego, więc dlaczego mam stać na drodze na czyimś szczęściu. Wykasowałam swoje konto na naszej klasie, byłam w tym czasie na wakacjach u rodziny i nawet nie myślałam o tym, nie bolało nawet, że nie dostaję esemesa - tak nagle, choć to było zachowanie, które świadczy o mężczyznach, o tym jak się ze mną liczy i nawet nie przeprosił za taki koniec - gdybym była osobą, że spotkałabym się z nim, doszło do czegoś więcej, chyba bym się załamała, bo facet by mnie potraktował jak kobietę lekkich obyczajów, ale że taka sytuacja nie miała miejsca, a ja mam swoje zasady, było inaczej.
Nastąpiła kolejna podróż do Niemiec, nie widziałam się z nim na moje szczęście, ale spotkałam osoby, które znam z widzenia, które mnie kojarzyły z Krzyśkiem i były rozmowy jak to między ludźmi, krótkie co słychać i jak mijają wakacje, nawet nie pamiętam dokładnie z kim rozmawiałam. Chciałam z grupą ze studiów jechać do Sanoka, jednak było to niepewne, ponieważ nie wiedziałam jacy tam ludzie będą... Ot tak spokojnie zleciało, aż do ostatniego miesiąca. Moja mama wracając z trasy spotkała się z pracownikiem, który powiedział mojej mamie, że się spotykam z pewną osobą, jadę na namiętności do Sanoka, ten ktoś mnie poniża i traktuje z buta oraz ma moje nagie zdjęcia w telefonie... Byłam w szoku - ponieważ to wszystko nie miało grama prawdy w sobie, a jeśli chodzi o nagie zdjęcia, nie mogłam wydusić słowa, ponieważ takowych nie posiadam ani dla siebie ani nie były przez kogoś robione, ponieważ z nikim się nie spotkałam i tak bym się nie zachowała. Miałam bliską osobę, z którą kiedyś się związałam, teraz znów ze sobą się kontaktujemy, a nawet tej osobie bym tak się nie oddala, jeśli chodzi o zdjęcia, ponieważ się boję.
Osoba o której mowa miała mi robić prezenty w postaci książek - jakich ja nigdy nie otrzymałam. Dużo rzeczy było mówionych, które mi teraz nawet do głowy nie przychodzą. Postanowiłam się odezwać do K., by mi może wytłumaczył czy wie o co chodzi, czy z kimś rozmawiał na mój temat kiedykolwiek.. Odpowiedział, że nic nie wie, a jeśli się dowie da mi znać, po czym mnie na portalu społ. wykasował ze znajomych i zablokował. Starałam się mojej mamie wszystko wytłumaczyć, chciałam by mi uwierzyła, że to nie jest prawda - z nikim się nie spotykałam, ale nie wierzy mi aż do dziś. Choć temat ucichł to znów powrócił z nowymi wiadomościami. Dowiedziałam się, że byłam m.in. w Pradze, gdzie miałam plany jechać jedynie z sąsiadką na baseny, ale do tego nie doszło, a w domu gościła osoba, z którą miałam gotować... Osoba o której mowa ponoć skacze z gałęzi na gałązkę, więc dlaczego moja mama uważa, że z kimś takim bym zawarła znajomość? Myślałam, że mnie zna, a teraz mi pokazuje, że nie ma do mnie zaufania, każde moje słowo i SMS bierze jako podejrzenie, unika mnie i pokazuje, że jest obrażona, ale do tematu nie wraca.
Proponowałam by podróżować inną firmą przewozową, ponieważ chcę, by to się skończyło, ale się nie zgodziła. Nie mam chęci tak jechać, widząc jaka atmosfera. Mój tata posiadał dwa sygnety, które zniknęły w okolicach czerwca. Moja mama pierwsze pytanie jakie mi zadała niedawno było takie, kto spał u nich w sypialni... później zaczęła się wykręcać, że musiał gdzieś spaść. Tutaj w domu nikogo nie było oprócz koleżanki i znajomych, którzy jednak siedzieli na dole i nie mieli wstępu do sypialni, jednak widzę do czego moja mama zmierza i nie ma zaufania. Ja jestem osobą, że nie lubię mieć gości w domu, wolę być sama niewymalowana, w rozdartych dresach... Rozmowa nawet nic nie da, ponieważ próbowałam - chciałam nawet odwiedzić ginekologa, który by potwierdził moje dziewictwo, ale ja mam 20 lat. Dlaczego ja z tak intymnych spraw mam się spowiadać mojej mamie, by królowała jej władza nade mną? Próbowałam już wszystkiego, jednak nie wymuszę jej zaufania na mnie, czuję że byłaby spokojna, gdybym się wyprowadziła z domu. Co dalej robić? Jest jakaś szansa na powrót tego co było? Coraz bardziej się biję z myślą, by zacząć żyć swoim życiem i wynająć pokój we Wrocławiu u kogoś, pójść do pracy i po prostu się w pewnym stopniu odizolować, będzie ciężko - wiem o tym, ale na razie nie widzę wyjścia. Proszę mi coś doradzić...