Rozstanie z dziewczyną - co robić?
Witam! Mam 22 lata, od 3 lat jestem, a raczej byłem w związku, byliśmy zaręczeni. Wczoraj moja partnerka oznajmiła mi, że mnie tak naprawdę nie kochała na 100%, jak ja ją, tylko na 90%, i powiedziała, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Znam tę dziewczynę od 15 lat, razem chodziliśmy od podstawówki, do końca liceum do jednej klasy. Zakochałem się w niej 4 lata temu, gdy ona była w związku z innym chłopakiem. Po miesiącu go zostawiła i była z następnym przez 6 miesięcy. Ja cały czas ją adorowałem, jednak ona mówiła, że jej się nie podobam. Po 2 miesiącach po rozstaniu powiedziała mi, że chce ze mną spróbować się związać. Następnego dnia zerwała ze mną. Po 2 miesiącach postanowiliśmy spróbować jeszcze raz i również klapa (trwało to 3 dni). Minęły kolejne 2 miesiące, zaprosiła mnie na wesele i zaczęliśmy po raz trzeci. Od tamtej pory zaczęliśmy się dogadywać. Ja studiowałem w Białymstoku, a ona w Warszawie. Chcieliśmy być razem. Przeprowadziłem się do Warszawy, znalazłem kawalerkę dla nas, znalazłem pracę, a do szkoły dojeżdżałem co 2 tygodnie. Pracowaliśmy nieraz razem, np. w supermarkecie na kasie czy jako kelnerzy na weselach. Ja studiowałem zaocznie, a ona dziennie. Nazbieraliśmy na samochód niby 5 tys. zł, ale to był nasz wspólny, bez pomocy rodziców. Zresztą ja od 17 roku życia sam się utrzymuję, jako że moi rodzice nie należą do zamożnych, odwrotnie do jej. Ja utrzymywałem się z własnych środków, a ona otrzymywała 1000 zł + dodatkowe pieniądze na wydatki. Było super. Razem, jako młodzi ludzie, w ciągu 6 miesięcy dorobiliśmy się wielu doświadczeń życiowych. Było nam dobrze ze sobą. Mówiliśmy miłe słówka itp. Potem się zaręczyliśmy. Ja na wakacje wyjeżdżałem za granicę, żeby coś więcej zarobić, wiadomo, wszystko kosztuje — szkoła, mieszkanie, rachunki itd. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że jej mama mnie nie akceptuje, np. mówiła, żeby mnie zostawiła i znalazła jakiegoś lekarza z odpowiednim statusem itp. Przeszkadzało mi to, jej zresztą też, i od tego czasu się zaczęło. Ja po 3 latach chciałem, żeby magistra robiła w Białymstoku, bo byłoby nam lżej. Jej mama odradzała jej to, to powodowało kłótnie. Jak byliśmy razem, zgadzała się, że woli być ze mną w Białymstoku, a jak była w domu, to mówiła, że chce w Warszawie. 24 grudnia powiedziała, że chce dalej mieszkać w Warszawie, a ja jej na to, że musi podjąć decyzję, jako że nie może ciągle zmieniać zdania, bo chcę konkretu. Potem była wigilia, opłatek, poszliśmy na pasterkę, następnego dnia oglądaliśmy filmy itp. Chcę jeszcze dodać, że ja jestem katolikiem, a ona prawosławna, choć nigdy to nam nie przeszkadzało, najwyżej jej mamie. 25 zadzwonił do mnie mój brat i powiedział, żebyśmy do nich wpadli. Pojechaliśmy i tam brat mój powiedział, że musi mi powiedzieć jak dalej myśli ze szkołą, gdzie. Po kilku zdaniach powiedziała mi, że mnie jednak nie kocha i mnie zostawia.