Skąd ten smutek?
Witam. Jestem dziewczyną, mam szesnaście lat, w tym roku kończę gimnazjum. To, co tutaj napiszę, nie będzie raczej pytaniem. Piszę, żeby to ktoś przeczytał i doradził mi co mam robić. Od kilku miesięcy jestem cały czas smutna, nic mnie nie cieszy tylko przed wszystkimi udaję, że wszystko jest ok. Tak naprawdę nie mam z kim porozmawiać o tym co mnie dręczy.
Przez całe gimnazjum byłam raczej spokojna, cicha, niczym się nie wyróżniałam - moje koleżanki były zupełnie inne. Jedna dziewczyn a w mojej klasie wydawała mi się podobna do mnie. Czasami wydawało mi się, że ona jest jeszcze bardziej zamknięta w sobie niż ja.
Jednak teraz to się bardzo zmieniło - zaczęła mnie obgadywać. Inne też cały czas do mnie coś miały. Buntowała je przeciwko mnie. Na szczęście były w mojej klasie osoby, które stanęły w mojej obronie i pocieszały mnie, żebym się nimi nie przejmowała.
Bardzo źle czułam się w klasie, wydawało mi się, że nie mogę nikomu zaufać, że wszyscy cały czas się ze mnie śmieją. Dzięki mojej siostrze poznałam pewną osobę, dzięki której i ja się zmieniałam, stałam się bardziej pewna siebie. Chyba nigdy tak bardzo nie cieszyłam się z zakończenia roku jak teraz. Mam nadzieję, że w liceum będzie lepiej, ale to w obecnej chwili jedyna rzecz, z której się cieszę.
W domu też nie jest tak jak było kiedyś. Mam cały czas mnie krytykuję, że źle wybrałam liceum, że się nie staram, a tak naprawdę nie było. Mam jeszcze dwie siostry - rodzice najbardziej są wpatrzeni w moją najstarszą siostrę, z którą cały czas się kłócę, mimo tego że już nie mieszka razem z nami. Ona wszystko robi najlepiej, a ja, chociaż nie wiem jak bym się starała, to i tak będzie źle.
Nie wiem co się ze mną dzieje. Na nic nie mam ochoty, ani na żadne wyjścia, kompletnie na nic. W piątek jest bal gimnazjalny, na który bym najchętniej nie poszła. Często w nocy płaczę i nie mogę spać i myślę o tym, żeby ze sobą skończyć, ale dlaczego brak mi odwagi? W takiej chwili zawsze przypomina mi się moja druga siostra, która zawsze mi pomaga i mój malutki siostrzeniec, którego bardzo, bardzo kocham...