Straciłam chęć do życia po stracie bliskiej osoby. Mam dopiero 14 lat...
Mam 14 lat. Po stracie bliskiej mi osoby nie radzę sobie z życiem. Zniszczyłam siebie poprzez niejedzenie, niespanie, stres i leki. Od tygodnia żyję tylko na kranówce i kromce chleba na dzień. Z nikim nie rozmawiam. Ciężko jest mi się uśmiechać… co dziwne, bo zawsze miałam ksywę „śmieszna”, bo rozśmieszałam towarzystwo do łez, a teraz?! Biorę 5 tabletek na dzień z powodu silnego bólu żołądka i nudności. Do szkoły nie chodzę, w ogóle nie wychodzę, bo... nie mam siły. Od tygodnia leżę w łóżku, płaczę i zwijam się z bólu, a koło mnie pudełeczko z tabletkami antystresowymi.
Kilka razy chciałam się zabić. Pierwszym razem owinęłam sobie kabel wokół szyi i się dusiłam, ale akurat rodzice weszli i ze mnie to ściągnęli. A niedawno wzięłam 6 tabletek paracetamolu naraz… i tak nic nie było, to się wkurzyłam. Teraz się głodzę i czekają mnie kroplówki… Już kompletnie sobie nie radzę. Proszę, POMÓŻCIE MI. Dodaję, że nie mam nikogo... ani mamy, ani rodzeństwa… żyję sama z ojcem za granicą, a tu też przyjaciół nie mam. Zostałam kompletnie sama…