Straciłem wszystko
Moja historia jest zwyczajna. Porzuciła mnie kobieta. Odeszła do innego, który umie Ją docenić. Tak, to moja wina, naprawdę. Byłem dla Niej złym człowiekiem. Wymagałem od niej wiele, a od siebie nie dawałem nic. Tak naprawdę sam byłem nieszczęśliwy i nie mogłem dać Jej szczęścia. Ale nie przekreśliła mnie. Sama mówi, że ma mętlik w głowie, że widzi, jak się zmieniam. Naprawdę się zmieniam. Chcę zacząć rozwijać pasje, które zawsze chciałem robić, a nie robiłem. Nie wiem czemu. Żyję z tą nadzieją, że dotknie kiedyś tych zmian i da mi szansę. Szansę na odbudowanie.
Spotykamy się czasem, piszemy do siebie. Ma dla mnie dużo zrozumienia i ciepła, ale to jego pożąda i to z nim jest. Pewnie, że wiem, że jeśli chciałaby wrócić, to do człowieka szczęśliwego, do mężczyzny. Niby wszystko jasne, ale nie wiem, co zrobić, jak poradzić sobie z tą pustką. Nie mam prawie znajomych. Zaczynam to wszystko pomału. Prawo jazdy, plany, pasje. Tylko bez Niej to takie puste. Nie wiem, czy przetrwam. Mam kierunek drogi. Ale nie mam sił.