Straszni rodzice - co robić?

Witam. Mam 16 lat i wiele problemów, lecz chyba najważniejszym z nich i źródłem wszystkich innych moich kłopotów są moi rodzice. Ciągle tylko się kłócą i nie obchodzi ich jaki to ma wpływ na mnie. Odkąd żyję, zawsze się kłócili i zawsze będą. Wiele razy straszą się nawzajem rozwodem, ale i tak wiadomo, że nic z tego nie będzie.

Ojciec jest od chyba 2 miesięcy na zwolnieniu lekarskim, ciągle siedzi w domu przed telewizorem i zamiast posprzątać albo pomóc to, mówiąc, że nie ma pieniędzy, kupuje papierosy, piwo i cały dzień śpi, je, ogląda telewizję. Później narzeka, że nudzi mu się w domu. Daje matce mało pieniędzy, choć wiadomo, że ma więcej, ale za to wszystko kupuje papierosy i piwo; nie obchodzą go rachunki i to, że matka wszystko kupuje i jeszcze ją naciąga.

Nie pamięta o urodzinach, nie ma żadnych kolegów, nigdy nie kupuje mi prezentów choć obiecuje, jego ulubionym zajęciem jest chyba trzaskanie drzwiami i demonstrowanie swojej złości oraz zużywanie wszystkiego, czego nie kupił. Nienawidzę go, potrafi popsuć mi cały dzień, tak jak to zrobił dzisiaj. Myślę, że niedługo oszaleję, jeśli będę wracała ze szkoły do domu, a on będzie w domu.

Ani chwili nie mogę spędzić tu sama, jak było dawniej. Podobało mi się to, że ich nie ma w domu, mogłam się wyciszyć, a teraz? Teraz mogę sobie o tym pomarzyć, bo niedługo wakacje, więc jeszcze gorzej... A matka? Matka wtrąca się w każdą rzecz w moim życiu. Uważa, że wszystko robię źle i za mało. A to źle coś położyłam, a to nie zamknęłam, do wszystkiego się czepia, a jak jest zła, to już w ogóle wyładowuje całą swoją frustrację na mnie. I to ona zawsze ma rację, nawet jeśli jej nie ma, to nie potrafi przyznać mi racji w końcu "dorosły wie lepiej"...

Jeśli mam inne poglądy niż ona, to mówi, że jestem głupia i się nie znam. Krzyczy coś do mnie z drugiego końca mieszkania, a potem denerwuje się, że tego nie zrobiłam, a ja po prostu nie słyszałam. Wystarczy, że usiądę na chwilę przed komputerem to ona zaraz wynajduje mi jakieś zajęcie. Właściwie to prawie wszystko muszę robić ja i matka, bo ojcu się nie chce nawet ruszyć. Więc dźwigam ciężkie siatki z zakupami, robię zakupy, sprzątam, składam pranie, wyjmuję naczynia ze zmywarki, odkurzam, jeszcze raz sprzątam... No i oczywiście uczę się.

Kiedyś, w szkole podstawowej, lubiłam brać udział w konkursach, matka mnie do tego zachęcała. To się zmieniło, gdy raz zajęłam, nie pierwsze, a siódme miejsce. Matka tylko powiedziała "Siódme, to dopiero świetne miejsce, beznadziejne". Od tamtej pory nienawidzę konkursów i rywalizacji, bo boję się że jak nie zajmę pierwszego miejsca to matka będzie zła. Uważa, że we wszystkim muszę być najlepsza, że jestem jakimś robotem! Mam robić to, co jej się podoba i nic innego. Nie mogę żyć własnym życiem, jeśli nie będzie zgodne z jej głupimi planami. Kiedyś nie chciałam robić wszystkiego czego mi kazała, ale jak zaczęłam zauważać, że tak jest bezpieczniej, że jak będę to robiła to nie będzie zła, to tak robię. Zawsze.

Więc wg niej jestem "grzeczna", a kiedyś powiedziała koleżance, że chciałaby, żebym była bardziej wygadana itd. To niech się zdecyduje! Przecież nie jestem robotem! Dodatkowo chciałaby, żebym ciągle z kimś wychodziła, a jednocześnie sprzątała i miała rewelacyjne oceny i w ogóle, żebym była idealna. Ciągle mi truje, że MUSZĘ (bo jak ona powie to tak jest) się z kimś umawiać w weekendy. I nie pamięta już że kilka dni temu mówiłam jej, jakie mam wredne koleżanki, że nienawidzę mojej klasy i szkoły.

Według niej muszę się umawiać z "kimkolwiek". Kimkolwiek? Z pierwszymi lepszymi głupimi dziewczynami, które tak mnie denerwują, że nie mogę z nimi wytrzymać 5 minut? Chyba niedługo zacznę kłamać, że z kimś wychodzę, żeby zostawiła mnie wreszcie w spokoju. Kiedyś jak jej powiedziałam "ja ci nie mówię, z kim masz się umawiać", to tylko zaczęła się śmiać i powiedziała, że jestem "niegrzeczna"...Muszę się ubierać tak jak ona chce. To co kupię, musi się też jej podobać, bo inaczej nie zostawi mnie w spokoju nigdy.

Zawsze całą winę zrzuca na mnie, jak czegoś zapomni, to rzuca się na mnie z pretensją "dlaczego jej nie przypomniałam". Nie umie przyjąć do wiadomości, że zrobiła błąd, więc najlepiej zrzucić to na mnie. Jest strasznie dwulicowa, mówi komuś, że ma ładną bluzkę, a w domu mówi do mnie "Widziałaś jaka to była okropna bluzka?". To mnie wykańcza, bo nienawidzę kłamstwa. I nienawidzę jej. Totalnie zrujnowała mi życie i jeśli jeszcze trochę zostanę w tym domu to zwariuję kompletnie i jako dorosła osoba będę musiała non stop chodzić do psychologa...

Muszę wyjechać z tego domu, z tego kraju na studia a potem do pracy, żeby wreszcie moi beznadziejni rodzice zostawili mnie w spokoju, dali mi po prostu żyć, bo to co jest teraz to nie jest życie. W takich warunkach nie da się żyć, a podobno każdy ma prawo do życia w dobrych warunkach. A ja takich nie mam, nigdy nie miałam. Nie czuję żadnej więzi z moimi rodzicami i rodziną, której kompletnie nie obchodzę. Nienawidzę ich i to się nie zmieni, bo trwa już od wielu, wielu lat. A teraz idę do nowej szkoły i chciałabym coś zmienić w życiu.

Chciałabym być szczęśliwa, a nie chodzić ciągle smutna przez moich głupich rodziców i niszczyć sobie życie. Źle mnie wychowali i teraz mam kłopoty w relacjach z ludźmi. Właściwie to ludzie zrobili mi już tyle złego, że ich po prostu nienawidzę. Chciałabym, żeby w nowej szkole było inaczej i żeby rodzice zostawili mnie w spokoju. Proszę o radę co mam zrobić w mojej sytuacji. Wiem, że na pewno nie porozmawiam z rodzicami, bo z nimi nie da się rozmawiać, oni nie słuchają. Wiem, bo próbowałam.

KOBIETA, 16 LAT ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Witam serdecznie,

Z Twojego listu wynika, że jesteś rozżalona wobec sytuacji, jaka ma miejsce w Waszym domu. Wasze relacje w rodzinie nie układają się, a Twoim kontaktom z bliskimi towarzyszy dużo złości, rozgoryczenia, żalu. To bardzo trudne uczucia, których nadmiar i kumulowanie w sobie ma negatywny wpływ na samopoczucie i generalnie funkcjonowanie na co dzień.

I chociaż Twój stan emocjonalny jest jak najbardziej uzasadniony, myślę, że możesz coś z tym zrobić. Twoich rodziców nie zmienisz, na ten moment jesteś od nich jeszcze zależna, zastanów się wobec tego, co musiało by się stać, aby Twoja sytuacja się polepszyła? Co chciałabyś i mogła realnie zmienić?

Twoja mama i tata być może sami maja swoje problemy, z którymi sobie nie radzą, a może z innych powodów trudno jest im Ciebie zrozumieć, ale to nad czym można popracować to Wasza wzajemna komunikacja, to próba zrozumienia siebie nawzajem.

Tworzycie rodzinę, mieszkacie razem, to stanowi pewien system, w którym wspólnie funkcjonujecie. Proszę, pomyśl nad wizytą u psychologa, gdyż wsparcie takiej osoby może Ci bardzo pomóc. Warto zastanowić się nad terapią rodzinną. Porozmawiaj na ten temat z psychologiem lub z jednym z rodziców.

Prawdopodobnie ani Twój tata, ani twoja mama nie czuja się dobrze w takiej relacji, a z Twojego opisu wynika, że zależy im na Tobie. Samo zachęcanie do wyjścia z koleżankami przez Twoja mamę świadczy o tym, że zależy jej, abyś miło spędzała czas, abyś miała znajomych. Spróbuj spojrzeć na tę sytuację również z tego punktu widzenia.

Pozdrawiam Ciebie serdecznie i jeszcze raz gorąco namawiam do spotkania z psychologiem. Taka osoba może Cię wesprzeć, nie patrząc na Ciebie przez pryzmat własnych doświadczeń, ale z pomocnego w tej sytuacji dystansu.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty