Trudne dzieciństwo - jak przetrwać i być normalnym?!

Witam ! Mam 14 lat i mam na imię Marek... hm, pewnie myślisz, co ja tam wiem o życiu? Co za młody dureń ze mnie... a właśnie, że wiem coś o życiu! Ja rozumiem, że wielu ma gorzej ode mnie... Ja rozumiem, że inni mają gorsze problemy... ALE JA SOBIE PO PROSTU NIE RADZĘ!!! Więc proszę o radę... bardzo mi na tym zależy... Więc....jw. w temacie jest problem trudnego dzieciństwa... Moi rodzice, jak byłem nawet bobasem, pamiętam, że z ciepłą domową atmosferą było kiepsko... Stosunki z ojcem i matką nie są najlepsze... ba, prawie ich nie ma ... : [ Alkoholicy , papierosoholicy... nie wiem, jak to nazwać... W ogóle mają chłodne podejście do mnie... kiedy dostaję oceny poniżej 5 jest awantura... Jak trója albo 4- jest szlaban do odwołania na poprawę. Zaraz oszaleję... Po co mam kuć tyle, jak i tak zapomnę za 3 dni... I to mój (2) problem...Czego się nauczę (wykuję) to od razu zapominam... Nie można inteligentnie uczyć się i lecieć na czwórach i trójach? Oni tego nie rozumieją... Matka ciągle chla dla zabicia czasu i pali jak lokomotywa... ojciec to samo... Tylko, że bardzo lubi dołować ludzi... niszczyć... poniżać... Już nic mnie nie cieszy... czasami płaczę bez powodu... ha, ha, a to najlepsze... Oni na to...: „O sooo ci chossiiiii... Eeehh, wychowaliśmy kaleke i płaczke... idź się wybeczeć do pokoju córciu....” (jestem Facetem). Mnie to już rozwala psychicznie i fizycznie... wyglądam jak siódme nieszczęście... nie mam przyjaciół, kumpli, koleżanek, kolegów... Może to wszystko przeze mnie? A może to ich wina... Otoczenie też nie jest najlepsze... Jest takie motto szkolne... " Co się lampisz ch***? Bo wp***** od dresów!" Taka nasza szkoła... a zaledwie garstka nauczycieli działa przeciw temu... Nie mam ochoty jeździć na wycieczki szkolne, bo po co? Nie lubię basenu... bo nie radzę sobie i nie najlepiej nie wyglądam... Kiedy widzę ludzi, to coś we mnie strzela... już się denerwuje i w ogóle... Przyzwyczaiłem się, że każdy mnie poniża, ośmiesza... miesza z błotem... To przeze mnie? Kurde... chciałbym być w jakiejś samotni, odciąć się od świata... BO NIKT MNIE NIE SZANUJE... TRAKTUJĄ JAK SZMATĘ DO WYCIERANIA... : [ Nie wiem, co mi się dzieje... tak wielu rzeczy nie mogę zrobić... A ILE MUSZĘ!!! To mnie przerasta i nie wiem, jak mam sobie poradzić... Idę do naszej p. psycholog... ale wątpię, czy to coś pomoże... No nie wiem, co robić, jestem po prostu załamany... wszystkim... Sądzę, że to i tak za mało, żeby opisać...

MĘŻCZYZNA, 14 LAT ponad rok temu

Witam!

Cieszę się, że zdecydował się Pan do nas napisać. Bez wątpienia w dużej mierze na stan emocjonalny ma wpływ sytuacja w domu rodzinnym, której Pan doświadcza. Brak bliskich i satysfakcjonujących więzi emocjonalnych z rodzicami, ich oziębłość, a także brak zainteresowania na co dzień, mogą w dłuższej perspektywie być frustrujące.

Opisuje Pan rodziców jako alkoholików – nie wynika jednak z Pana listu, czy ta choroba została u nich zdiagnozowana, czy kiedykolwiek podejmowali próbę walki z nałogiem i co najważniejsze – czy zdają sobie sprawę z nadużywania alkoholu. Proponowałabym podjąć próbę rozmowy z rodzicami na ten temat – zdaję sobie sprawę, że może to być trudne, nie mniej jednak będzie miał Pan klarowną informację na temat ich stanowiska. Budująca jest Pana postawa – chęć poszukiwania pomocy nie tylko dla siebie, ale i dla rodziców.

Bez wątpienia decyzja o rozmowie z psychologiem jest jak najbardziej decyzją słuszną. Podczas wizyty będzie mógł Pan zwerbalizować swoje problemy i wspólnie z psychologiem podjąć decyzję co dalej. Na pewno proponowałabym skorzystać z kilku wizyt, które pozwoliłyby na popracowanie nad Pańskim poczuciem własnej wartości. Niestety, dzieci wychowujące się w środowiskach zagrożonych nadużywaniem alkoholu, z racji deprecjonującego stylu funkcjonowania rodziców, mają często problemy z samoakceptacją, poczuciem sensu życia czy własną wartością.

Chciałabym podkreślić, że nie ponosi Pan odpowiedzialności za to, czego doświadcza w rodzinie, bez względu na to, jakim się jest i co się robi – każdemu należy się szacunek – choćby dlatego, że po prostu jest! Trzymam kciuki.

Powodzenia!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty