Trudny związek. Co dalej robić?
Mam 18 lat. Jestem ze swoim chłopakiem już od roku, jest w moim wieku. Na początku było OK. Nie był za bardzo wylewny w uczuciach, ale stwierdziłam, że jest nieśmiały. Jednak okazywał mi choć troszkę, jak mu zależy i jak mnie kocha. Po paru miesiącach zaczął się dziwnie zachowywać. Dziwnie, bo twierdzi, że nie ma totalnie żadnych uczuć. Nie lubi okazywać uczuć, mówić o nich, żadnych czułości, musiałam wręcz wymuszać to z niego. Bo ja na odwrót, bardzo lubię okazywać uczucia, chcę czuć się kochana, czy to takie złe i niezrozumiałe? On jest bardzo zamknięty w sobie. Jak patrzyłam na chłopaków moich koleżanek, to byłam smutna. Oni jakoś potrafili okazywać uczucia i kochać się. Gdy mu to mówię, to twierdzi, że jak się coś mówi dużo razy, to to traci znaczenie i że nie lubi takich gadek. Jest też nerwowy, bo od razu się denerwuje, krzyczy. Nie słucha nikogo! Oprócz siebie samego. Nie uznaje racji innych. Tylko on może mieć rację. Rozumiem to, ale bez przesady, przecież czasem można nie zgodzić się z kimś innym. Ja zawsze muszę pierwsza przeprosić, odezwać się, bo wiem, że inaczej by nie dało rady. Dwa miesiące temu spotkałam się z innym chłopakiem, który lubił mnie od dawna. On był inny. Czuły, rozmowny, po prostu trochę mnie zauroczył i pocałowaliśmy się. Potem bardzo tego żałowałam, teraz też żałuję. Teraz wiem, jak bardzo mimo wszystko, mimo tego jak często przez nasze kłótnie, krzyki płakałam przez niego, TO I TAK GO KOCHAM. Boję się, że się dowie o zdradzie i mnie zostawi, a tego nie chcę. Choć z drugiej strony czasem zastanawiam się nad sensem naszego związku, ale za chwilę nie wyobrażam sobie życia bez niego. Co mam robić? Tamten chłopak mówi, że nic nie powie, że to była chwila, wyszło jak wyszło, ale i tak się boję, że mój obecny chłopak się dowie, a po drugie jestem zagubiona. Nie wiem, co myśleć o nim, o jego charakterze, o jego uczuciach, które są zagadką... Kocham go, ale ostatnie miesiące były kłótniami. Teraz już nawet ustały, ale kiedyś w nocy bardzo płakałam przez niego, a on nic, bo on twierdzi, że "Łzy go nie ruszają"... Nie wiem, czy gra takiego twardziela, czy po prostu nic do mnie nie czuje, chociaż przecież przyjeżdża do mnie, gdy może, gdyby nie chciał, to by tego nie robił. Nic nie wiem. Proszę o pomoc.