Trwanie w toksycznym związku a lęk przed samotnością
Mam od wielu lat problemy z depresją, nerwicą i schizofrenią. Te trzy dolegliwości towarzyszą mi już od dawna, jednak od 2 lat nasiliły się, gdy zaczęłam się spotykać z moim teraźniejszym chłopakiem. Nasz związek był burzliwy. On miał narzeczoną, o czym ja nie wiedziałam, i jednocześnie spotykał się ze mną. Gdy dowiedziałam się, że spotykam się z zajętym mężczyzną, postanowiłam znaleźć sobie kogoś innego, aby o nim zapomnieć. Niestety już wtedy wpadłam w jego "sidła". Nękał mnie, płakał, groził, że się powiesi. Po 6 miesiącach spotykania się, oficjalnie połączyliśmy się w parę.
Niestety, dopiero wtedy zauważyłam wady, które wcześniej mi nie przeszkadzały, chyba ze względu na swobodny charakter naszych spotkań i stosunków, jakie nas łączyły. Okazało się, że mój chłopak ma problemy z alkoholem, nie kontroluje swojej agresji i uwielbia seks, flirty, skoki w bok. Po 2 latach płaczu, cierpienia oraz kłótni kończących się czasami nawet rękoczynami z jego strony, przestał nałogowo pić. Teraz pije 3-4 razy na miesiąc. Tylko na swoich urodzinach lub imprezach u przyjaciół pije do nieprzytomności.
Ale najbardziej co mną wstrząsnęło, to zdrada. Pocałunek z prawie 9 lat młodszą dziewczynką (bo w tym wieku nie jest nawet dziewczyną). Wybaczyłam - bo był po alkoholu. Ale sytuacja powtórzyła się jeszcze 3 razy, z trzema innymi dziewczynami na imprezach. Teraz nadal jestem z tym samym facetem, ale z każdym dniem jestem coraz bardziej smutna, przygnębiona, czuję pustkę. Przez niego straciłam szacunek ludzi, straciłam przyjaciół, moje stosunki z rodziną pogorszyły się. Nie mam nikogo. Gdybym z nim teraz zerwała, zostałabym sama, a najbardziej boję się w życiu samotności :(
Od wielu lat mam myśli samobójcze, lubię się też okaleczać, ale przez ostatni rok myślę poważnie o samobójstwie. Chcę to zrobić, bo czuję, że wewnątrz siebie już umarłam, a moje ciało tylko się męczy. Nie wiem co mam robić ;( nie mam zamiaru iść do psychiatry, bo już byłam u kilku i do tej pory mi nie pomogli. Nikt mi nie może i nie chce pomóc ;( piszę tutaj, bo czuję się już bezsilna ;(