Umarłam za życia
Witam, mam na imię Sylwia i mam 17 lat. Nie wiem, czy to depresja, czy może tylko gorszy okres w życiu. Sama nie wiem, jak to opisać... Od paru miesięcy nie mam chęci do życia, stale jestem smutna albo zła o nic i na wszystkich, odczuwam senność oraz nieustające przygnębienie. Za wszelką cenę unikam spotkań z przyjaciółmi, nie chcę wychodzić z domu; wyjście do szkoły jest dla mnie nie lada wyczynem, często opuszczam z tego powodu zajęcia, gdyż po prostu nie chcę, aby ktoś mnie oglądał, wydaje mi się, że ktoś ciągle coś o mnie mówi, szepcze za plecami... a także na ulicy. Chciałabym być niewidzialna. Martwi mnie to, gdyż kiedy widzę rówieśników cieszących się z życia i uśmiechniętych, myślę, że jestem jakaś dziwna (inna). Zamiast korzystać z życia i młodości, ja zamartwiam się każdą najmniejszą porażką, mam pretensje do siebie za to, że żyję, nie mam na nic ochoty, czuję się po prostu bezwartościowym nikim albo wiecznym nieudacznikiem, ciężarem dla innych, którego w ogóle nie powinno być. Czuję się samotna w tłumie ludzi. Myślę, że w przyszłości nie poradzę sobie z niczym i nic mnie dobrego nie czeka. Proszę o pomoc, już nie wiem co mam robić i jak sobie z tym wszystkim radzić...