Zachowuję się jak taki pies, którego bito. Gdzie powinnam się udać po pomoc?
Witam, mam na imię Oszka i mam 21 lat. Nigdy nie byłam silna psychicznie. Nie wiem czy przesadzam czy naprawdę mogę cierpieć na depresję... Pierwsze "objawy" pojawiły się, gdy miałam 15 lat - zmarła moja bliska koleżanka, nie przeżyła przeszczepu serca, stało się to w lipcu, ale do mojej głowy informacja ta dotarła dopiero we wrześniu (nie wiem jak to wytłumaczyć po prostu mój umysł nie przyjął wiadomości o śmierci Magdy do świadomości). Potem były smutek i płacz. Trwało to ok. 2 miesięcy.
Kolejnym krytycznym momentem w moim życiu było wplątanie się w wieku 16 lat w związek z dorosłym, żonatym mężczyzną innego wyznania. Spotykaliśmy się 3 lata. Przez pewien czas mieszkałam u niego w Anglii. Jego (ex) żona nachodziła mnie, wyzywała. Dodatkowo całą sytuację ukrywałam przed rodzicami. Cała te historia potwornie wpłynęła na moją psychikę, zwłaszcza gdy się rozstaliśmy (było mi strasznie źle, byłam wymęczona psychicznie, byłam zbyt młoda i nie dawałam sobie rady). To bardzo dziwne, ale w ogóle nie pamiętam pierwszych 3 miesięcy od rozstania. Po prostu dziura, jakbym miała amnezję, jakby ta sytuacja nie miała miejsca. Pytałam mamę, co się wtedy ze mną działo, mówiła, że płakałam, całe dnie spałam, nie chciałam chodzić do szkoły, wypadały mi włosy, z nikim nie rozmawiałam. Ogólny kiepski stan utrzymywał mi się przez kolejne 1,5 roku (na każde wspomnienie o tym chłopaku wpadałam w histerię).
Ostatnie przykre wydarzenie to to, że mój przyjaciel maltretował mnie psychicznie (stało się to 1 raz, teraz skasowałam jego nr tel. i zerwałam kontakt, bo się go boję - był mi bardzo bliski...). Doprowadził do stanu paniki, histerii. Chowałam się wtedy w kącie i płakałam, a potem siedziałam, np. na podłodze i kiwałam się bezwiednie jak dzieci z chorobą sierocą. Robił mi różne złe rzeczy z głową, czułam się jak w filmie, wszędzie grała psychodeliczna, elektroniczna muzyka, nie wiedziałam gdzie jestem (to było w nocy w obcym mieście), on nie chciał mi powiedzieć pod jakim adresem mieszkamy, rozbił kopniakiem szybę w samochodzie, był tam alarm. Ja się strasznie bałam, a tam nie było nikogo, kto by mi pomógł. Nie było policji, było pusto. Ja nie wiedziałam co mam robić. Ja się tak bardzo boję... cały czas. On mnie nawyzywał. Powiedział, że jestem obrzydliwa, że jestem nienormalna, autystyczna, że się mnie brzydzi, jestem wariatką, że jestem gruba i brzydka (dzień wcześniej się kochaliśmy - planowaliśmy być razem), to wydarzenie miało miejsce 2 tyg temu.
Od tamtej pory ciągle się boję. Mam myśli samobójcze, bo jestem nienormalna i nikt mnie nie pokocha. Nigdy. Ja nie wiem czy to jest depresja czy ja przesadzam. Krzyczę, ale nikt mi nie pomaga. Bardzo nie lubię teraz ludzi i jestem agresywna. Zachowuje się jak taki pies, którego bito. Gdzie powinnam się udać po pomoc?