Zdrady, powroty i rozstanie. Czy moje odczucia są normalne?
Witam, mam 23 lata. Niedawno - 3 tygodnie temu - rozstałam się z chłopakiem, z którym byłam 5,5 roku. Ten związek od jakichś 3 lat zaczął się psuć. On pokazał swoje prawdziwe oblicze. Był chorobliwie zazdrosny, odciął mnie od znajomych, złościł się, kiedy ubrałam się ładnie do pracy. "Ładnie" wg jego oceny, to normalne obcisłe jeansy... Potem zaczęły się zdrady. Tak naprawdę nie wiem, ile ich było. Ja wiem o 2. Odeszłam, ale po 3 miesiącach wróciłam, bo uwierzyłam, że się zmienił. Prosił, bym wróciła, bo on zarzekał się, że mnie kocha... Wykorzystywał to, że byłam wrażliwa bardzo... i jak to się skończyło, w święta tego roku - miały być zaręczyny, był już pierścionek, rodzice już wiedzieli i 2 tygodnie przed wszystkim on się przestraszył. Powiedział, że musi przemyśleć to, bo jemu czegoś brakuje w tym związku, że chciałby, by było idealnie, a nie było, bo nie miałam do końca zaufania do niego. Liczył się tylko on, to, czego on potrzebuje, i odszedł ode mnie, bo miał wątpliwości, czy będzie ze mną szczęśliwy... To, co się ze mną teraz dzieje, to jakaś czarna otchłań, która mnie pochłania. Mam pretensję do siebie, że mogłam bardziej się starać, by zaufać, ale to chyba nienormalne? Nie daje mi to spokoju... święta całe przepłakałam. Jak budzię się rano, nie wiem, czy warto wstawać, no bo po co? Czy kiedyś od tego wszystkiego się uwolnię, czy potrzebny mi jest specjalista? Bardzo proszę o poradę i z góry dziękuję.