Żyję tylko oczekiwaniem na koniec dnia. Co się ze mną dzieje?
Witam. Mam 18 lat. Od jakichś trzech lat czuję się okropnie. Budzę się codziennie bez żadnych sił do robienia czegokolwiek. Stale odczuwam smutek, cały dzień chodzę przygnębiony i poirytowany, nie pamiętam kiedy ostatni raz miałem dobry nastrój. Jestem też bardzo roztargniony, ciągle o czymś zapominam i nie jestem w stanie się skoncentrować, motywacji także brak. Wieczorami mam skłonność do załamywania się, przychodzą też myśli o charakterze paranoicznym - byle telefon czy dzwonek do drzwi powoduje u mnie lęk. Sytuacja o minimalnym napięciu sprawia, że czuję duży niepokój. Brakuje mi jakiejkolwiek radości życiowej, nie potrafię się niczym cieszyć. Żyję tylko oczekiwaniem na koniec dnia. Utraciłem zainteresowania i coraz częściej unikam kontaktów z ludźmi. Do tego nieśmiałość i ogromnie niskie poczucie własnej wartości, uczucie pustki w głowie. Kiedyś czułem się całkiem inaczej. Byłem energiczny, pewny siebie i pełen sił do życia, gdy budziłem się rano byłem szczęśliwy, że zaczyna się kolejny dzień i że jest szansa by coś zrobić, a świat wydawał mi się piękny podczas gdy teraz widzę go tylko w szarych kolorach. Chciałbym wiedzieć co jest ze mną nie tak i do jakiego lekarza powinienem się zgłosić. Bardzo proszę o odpowiedź.