Czy gruczolakowłókniak przestał być wyczuwalny?
Od półtora roku miałam gruczolakowłókniaka (potwierdzone biopsją cienkoigłową) po pół roku od wybadania guzka byłam prywatnie na USG i właśnie wtedy zlecono mi BAC, i właśnie wtedy dowiedziałam się, że to ta fibroadenoma. Lekarz zlecił obserwację lub jeśli mam się lepiej czuć psychicznie - usunięcie. Guzek miał 8 mm, zapisałam się na zabieg - niestety musiałam czekać 6 miesięcy. Termin przyjęcia do szpitala wyznaczono mi na 1 lutego br. Mimo tego poszłam jeszcze raz prywatnie na USG (w grudniu) sprawdzić czy coś się zmieniło, bo miałam wrażenie że urósł, tym razem (po 12 miesiącach od pierwszego USG) guzek miał 10 mm i lekarz zalecił jego usunięcie, póki jest mały, a jednak coś rośnie.
Ogólnie guzek był dobrze wyczuwalny, miałam wrażenie, że jest tuż pod powierzchnią skóry. Tak jak pisałam, do szpitala poszłam 1 lutego, 2 lutego miałam zbieg, a 3 lutego wychodziłam do domu. Zabieg odbywał się przy narkozie. Ale do sedna: kilka godzin po "operacji" przyszedł operujący mnie lekarz i powiedział, że po przecięciu skóry guzek przestał być "badalny", "wyczuwalny", że się namęczyli, że ma nadzieję, że go wycięli, że zobaczymy po badaniu hist. Czy takie coś jest możliwe? Dziś, będąc pod prysznicem pierwszy raz po zabiegu próbowałam go wyczuć - i co? Jest! Wydaje mi się, że o połowę mniejszy w dotyku, ale jest jednak dobrze wyczuwalny... Dodam że mam malutkie piersi - jak można było tego nie znaleźć? W piątek idę ściągnąć szwy do tegoż właśnie lekarza, jak mam się zachować? Czy takie rzeczy się zdarzają? W ogóle nie wiem co o tym sądzić...
Proszę o odpowiedź :(. KR
