Czy istnieją szanse, że zarodek się pojawi?
Witam.
Mam 31 lat i jestem w pierwszej ciąży. Ostatnia miesiączka wystąpiła 4 listopada. Cykle mam raczej dłuższe 32 dni, nawet do 35. Około 5 lat temu stwierdzono u mnie hiperprolaktynemię (wtedy brałam p***l i w***) jednak od kilku lat nie brałam żadnych hormonów i tym podobnych środków. Po prawie rocznych staraniach, przy pomocy jedynie c*** i wiesiołka (i to w dodatku w pierwszym cyklu ich brania; wiesiołek odstawiłam w połowie cyklu) w końcu udało nam się zafasolkować. Jednak wczoraj pojawiło się brunatne plamienie, więc dzisiaj (20.12) udałam się kolejny raz do ginekologa.
Po przeprowadzeniu usg pani doktor stwierdziła, że widać tylko pęcherzyk bez zarodka, a wielkość pęcherzyka wskazuje na 4 tydzień i 2 dni, czyli pęcherzyk jest mniejszy niż to wynikałoby z kalendarzyka. Zapisała mi luteinę 'pod język' 2x2 dziennie i mam ponownie stawić się na usg za 2 tygodnie. Dodam, że podczas wcześniejszej wizyty u innego lekarza stwierdzono u mnie infekcję i przez 6 dni (już w ciąży) brałam n***.
Czy to mogło mieć negatywny wpływ na ciąże? Czy jest jeszcze szansa, że zarodek się pojawi i ciąża będzie rozwijać się prawidłowo? Czy powinnam się już martwić, czy w spokoju poczekać?
Będę wdzięczna za pomoc.
Pozdrawiam.