Czy moje gardło wymaga kontroli lekarza?
Dzień dobry,
4 tygodnie temu wracając do pracy przy zachowaniu reżimu sanitarnego po niemal półtoramiesięcznej przerwie wróciłem do pracy. Oczywiście nie otrzymałem z pracy maseczek z odpowiednimi filtrami, dostałem zwykła maseczkę, druga była własna. Przy 10 godzinnych zmianach przy klimatyzacji uruchomionej po kilku tygodniach momentalnie złapałem infekcję górnych dróg oddechowych, tak jak zresztą reszta zespołu. Mnie dopadło najgorzej, miałem straszną chrypkę i bolało mnie bardzo gardło. Początkowo brałem tabletki przeciwzapalne i jakieś pastylki do gardła. Zdiagnozowano u mnie bakteryjne zapalenie gardła (oczywiście telefonicznie w tym okresie..) miałem okropnie wyglądające czerwone gardło. Brałem przez 10 dni antybiotyk ospen 1500, do tego tabletki antyseptyczne i płyn do płukania gardła. Jestem dokładnie 2 tydzień po antybiotykoterapii, gardło mnie nie boli, czuję się znakomicie, czasami na ścianie gardła widzę przeźroczysta, lekko żółtą flegmę, ewentualnie taką jakby drobną pianę. Centralnie na środku gardła mam pomniejszone o ponad połowę niż na początku grudki na gardle. Po obu stronach gardła również tak jakby długie podłużne grudki (ewentualnie nazwać to można opuchnieciem?)
Martwi mnie właśnie obecne grudki w centralnej części gardła i po bokach. Stopniowo to wszystko maleje jednak są te grudki połączone żyłkami, myślałem że to wszystko zniknie szybko.
Ja czuję się dobrze tylko to co jest na gardle mnie zastanawia, pracuje ciągle w tych maskach przy tej okropnej klimie.
Znajomi cały czas skarżą się na bol, mnie nie boli tylko mam taki dziwny stan gardła.
Czy powinienem się tym przejmowac? W mojej okolicy w dalszym ciągu ciężko o jakąkolwiek wizytę u lekarza, a nie wiem czy mam rozpocząć jakieś badania czy spokojnie poczekać aż organizm sam sobie poradzi przy pomocy korzystania z tantumverde
Pozdrawiam
