Witam! Mam 20 lat. Od razu zaznaczę, że przeszedłem już diagnostykę kardiologiczną -
EKG, Echo z dopplerem, Holter 48 h, z której nic nie wyszło. Od pewnego pamiętnego dnia, po libacji alkoholowej (chyba najgorszej w moim życiu - mróz, za dużo
papierosów, wódki i
szampana, mało
snu, jeszcze podczas sesji :/), mam problemy.
Otóż feralnego dnia PO, jadąc samochodem, nagle poczułem, że jest mi słabo. Później, podczas tego ataku, doszła hiperwentylacja, depersonalizacja i inne. Jakoś wróciłem do domu. Położyłem się do łóżka. Obudziłem się dwa razy z uczuciem, że nie oddycham i moje serce przestaje pracować. Jakoś dospałem do rana. Na drugi dzień dalej czułem się kiepsko. Więc wylądowałem na SORze.
Ciśnienie 160/100,
puls 85, temperatura 37,5.
Elektrolity na dolnej granicy normy -
magnez i
potas. Dostałem parę kroplówek. Morfologia,
lipidogram, troponiny, CK,
OB w normie. Na EKG lekarz zasugerował przerost
mięśnia sercowego lewej komory (wysokie załamki R). Wypis do domu.
Od tej pory nie czuję się zbyt dobrze, a było to pół roku temu. Dlatego zająłem się diagnostyką kardiologiczną. Z echa jedyne co mnie martwiło to: FW - 58,5 %, prawa komora -2,58, przepływ przez tętnicę płucną 1,11 m/s (albo cm/s, nie pamiętam), cechy krążenia hiperkinetycznego. Ciśnienie na ogół mam w normie - 120(115-135)/70(60-75). Mam syndrom białego kitla i nieraz sam się stresuję przy pomiarze ciśnienia :D. Puls spoczynkowy 60-85. Zdarzają mi się stany takiego napadowego osłabienia - trudno to określić. Czasami
zawroty głowy.
Ale najgorsza dla mnie jest jedna rzecz -
kołatanie serca podczas wysiłku - otóż jest tak, że kiedy podejmuję się jakiegoś wysiłku, w krótkim czasie słyszę tętno w głowie, widać je na tętnicach szyjnych, przy czym moja wydolność jakoś nie spadła - zrobiłem wczoraj 90 km na rowerze w górzystym terenie i raczej nie byłem nadmiernie zmęczony. Ale to kołatanie nie daje mi spokojnie wykonywać wysiłku. Nie odczuwam przy tym żadnych
bólów. Czuję też czasami puls w dłoniach, w głowie kiedy kładę się spać. Albo też czasami kiedy kaszlę odczuwam w dłoniach takie jakby uderzenie
krwi. Oprócz tego mam czasami problemy ze wzwodem. Moje ręce raz sinieją, raz robią się czerwone (wkurzające, ale da się przeżyć), nocne drętwienia i duszności też. Skurcze dodatkowe nadkomorowe (wykryte w holterze w ilości do 10 na dobe) również.
Rzucam papierosy :). Staram się uprawiać sport :). Bóle w klp występują u mnie raczej z powodu krzywego
kręgosłupa i nie mają zwiazku z wysiłkiem. Jednak to kołatanie serca jest moim największym problemem, którego muszę się w końcu pozbyć, żeby normalnie żyć. Ale jak to zrobić? Bardzo proszę o skomentowanie mojego przypadku. Z góry dziękuję. Bardzo podoba mi się idea tego forum. P.S. Oczywiście mam
nerwicę, ale o tym wspomnę na końcu z wiadomych powodów. Wszyscy mają mnie już dość. A ja się naprawdę męczę! I przepraszam, że się tak rozpisałem :P.