Co robić w obliczu silnych migren i zaburzeń równowagi im towarzyszących?
Mam 23 lata, od 13 lat choruję na migrenę, w gimnazjum byłam pod stałą opieką neurologa z AM na Banacha (chodziłam tam razem z mamą, która też ma migrenę), jednak po kilku badaniach (kontrast, EEG) i nieskutecznej terapii lekowej (sumamigren, imigran, divascan) lekarz podsumował "migreny nie da się wyleczyć". Ograniczyłam produkty powodujące migrenę (ser żółty, słodycze, ostre potrawy, czerwone wino), starałam sie unikać hałasu... na trochę pomogło, ataki występowały rzadziej, jednak ze zdwojoną siłą :( Obecnie średnia ataków to raz na dwa tygodnie (przez co najmniej 3 dni) ze światło- i dźwiękowstrętem, aurą, torsjami i zaburzeniem równowagi.
Przez ostatnie pół roku 3-krotnie silnie uderzyłam się głową (okolice ciemnieniowa i czołowa), byłam wtedy za granicą w miejscu, gdzie nie ma możliwości zrobienia TK lub podobnych badań. Wróciłam do kraju i było ok, więc nie szłam do lekarza. 5 dni temu dostałam bardzo silnego ataku migreny i wylądowałam w szpitalu (oczywiście z wszystkimi wymienionymi powyżej objawami). Mam skierowanie do neurologa. Nie wiem tylko, jakiego neurologa wybrać, by zamiast szprycować mnie lekami, może poszukał innego rozwiązania.
Chyba że mój pierwszy neurolog miał rację, że rozwiązania brak, a jedyny sposób to duuuuże dawki leków przeciwbólowych... co jednak z żołądkiem i wątrobą? Obawiam się też, że jak pójdę do neurologa i powiem, że mam migrenę to już mnie włoży w pewne ramy i nie będzie szukał gdzie indziej... Potrzebuję porady, co powinnam robić i jaka jest szansa na leczenie inne od farmakologicznego. Aha, i które badanie głowy najpełniej zobrazuje stan mojego mózgu i jego funkcjonowanie w obliczu tych migrenowych problemów, no i po tych uderzeniach. Z góry bardzo dziękuję za pomoc.