Czy moje dilegliwości to objaw choroby serca czy hipochondrii?
Mam 18 lat. Ostatnio znajomy, będący w moim wieku, zmarł nagle podczas treningu. Prawdopodobnie chorował na serce. Zaczęłam się martwić, że coś takiego może spotkać także mnie. Co prawda nikt w mojej rodzinir nir ma zdiagnozowanej choroby serca, ale wydaje mi się, że kiedyś miałam trochę niepokojące objawy. Będąc dzieckiem czasem odczuwałam dosyć silny ból w okolicy serca. Nie był to ból chwilowy, potrafił trwać kilka dni i nasilał się przy braniu głębokich wdechów. Lekarz podczas osłuchiwania serca nigdy nie zauważył niczego podejrzanego. Po jakimś czasie bóle ustały. W okresie nastoletnim zaczęły pojawiwć się bardzo rzadko i trwały krótko. Teraz sporadycznie odczuwam lekki ból w lewej stronie, czasem delikatnie promieniujący do ręki. Dzieje się to na tyle rzadko i mało intensywnie, że specjalnie się tym nie przejmowałam, myśląc że to prawdopodobnie jakiś nerwoból. Jeśli chodzi o inne dolegliwości, to praktycznie cały czas mam lodowate stopy i dłonie. Dostałam skierowanie do reumatologa z podejrzeniem zespołu Raynauda, jednak nie stwierdzono go. Podczas pomiaru ciśnienia w szkole pielęgniarka stwierdziła, że jest bardzo niskie, jednak podczas kolejnego pomiaru wszystko było w normie. Kiedyś zemdlałam po pobraniu krwi. Zwykle nie mam szczególnych problemów z oddychaniem, duszności itp. podczas wysiłku fizycznego, jednak ostatnio podczas dosyć intensywnej wędrówki w górach ledwo szłam, bardzo ciężko mi się oddychało. Pomyślałam wtedy, że to może przez to, że byłam wtedy lekko przeziębiona albo po prostu mam złą kondycję. Terwz jednak, łacząc to z tymi bólami z przeszłości, zastanawiam się czy jednak to nie jest przypadkiem coś poważnego, jakaś niezdiagnozowana choroba serca, której poważniejszy objaw może przyjść w niespodziewanym momencie... Czy powinnam iść z tym do lekarza czy zbyt bardzo się przejmuję i jest to przejaw hipochondrii?
