Czy mojego męża można było jakoś uratować?
Przyczyna śmierci .
Mój maż, od tygodnia zle sie czuł a ze byl w delegacji do lekarza nie poszedl.. Po przyjezdzie do domu byl troche slaby ale nie narzekal na nic. Miał jakby drgawki, choćby padaczka, ale z racji tego że byl bardzo nerwowy mogło to być na tym tle. Potem z 6- 7 godzin było wszystko dobrze, a w nocy mój mąz zmarł. Wyglądało to tak : wyprostowal się, zesztywnial, zrobila sie sino-bordowa twarz, stracil przytomność, z ust poleciala krew. Oczywiscie od razu wezwalam pogotowie, ktore przyjechalo po 30 minutach bez lekarza, ( jeszcze w międzyczasie dzwoniłam gdzie to pogotowie bo maz ma sine paznokcie ) i ratownik medyczny od razu stwierdził zgon, piszac w karcie NZK i asystolia. Zaś w karcie zgonu napisano zawał serca. Czy aby na pewno? I nie można bylo go uratować? Jest to dla mnie wielki szok, mąż mial 42 lata, Trudno mi to ogarnąć i ciężko z tym sie pogodzić.