Czy skutki uboczne "tabletki po" mogą utrzymywać się przez 4 miesiące?
Witam. Prawie cztery miesiące temu kochałem się z dziewczyną, mieliśmy stosunek przerywany w dodatku w prezerwatywie. Jednak przy ściąganiu zawartość wylądowała na pośladkach mojej dziewczyny (czysta głupota). Przezornie tego samego dnia ok. 2 godzin po fakcie udaliśmy się do ginekologa, który stwierdził, że nawet gdyby się coś dostało do środka, to akurat w tym dniu (a było to tuż przed jej okresem) są na zapłodnienie szanse równe zeru, ale jeśli chcemy przepisze nam tabletkę "72 h po". Dziewczyna ją zażyła i miała wszystkie objawy uboczne wynotowane na ulotce. Jednak po dwóch tygodniach zaczęła mieć mdłości, dlatego profilaktycznie wykonaliśmy test ciążowy, który wyszedł negatywny, z racji pogarszającego się jej stanu tj. doszło odbijanie się, powtórzyliśmy test 30 dnia od stosunku i również wyszedł negatywny. Oczywiście miała od tego czasu miesiączkę już trzy razy, czeka na czwartą, która ma przyjść w ciągu najbliższych dni. Udała się dwukrotnie do gastrologa, jeden stwierdził, że objawy czyli mdłości trwające 4 miesiące są spowodowane nerwami i przepisał leki na uspokojenie. Drugi stwierdził anemie i refluks przełyku i przepisał witaminy. Obydwa leki są stosowane i trochę złagodziły dolegliwości, ale te dalej występują i zazwyczaj są wieczorem ( przed zażywaniem leków odbijało się jej prawie non stop i miała mdłości, ale bez wymiotów. Ani razu od tych czterech miesięcy nie zwymiotowała). Mam w związku z tym następujące pytanie: Czy tabletka mogła spowodować te dolegliwości, czy na całą sytuację może mieć wpływ fakt, że ginekolog, który ją wtedy badał wykrył u niej nadżerkę oraz czy powinniśmy bardziej naciskać lekarza o skierowanie na gastroskopie, którego nie chciał wydać, bo jak stwierdził, że nie widzi takiej potrzeby?