Witam, mój problem jest (zapewne) dość typowy - chodzi mianowicie o długość członka. Sprawa jest jednak nieco bardziej zawiła, więc postaram się wszystko starannie opisać. Mam 22 lata,
wzrost 172, waga 100kg, oczywiście mężczyzna (choć już sam nie wiem...). Długość mojego członka to jakieś 3-4 cm w stanie spoczynku i niecałe 10 cm wzwodzie.
Początkowo się tym nie przejmowałem, bo (tu zaczyna się opowieść): urodziłem się jako
wcześniak (w 8 miesiącu), ledwie przeżyłem - już nawet prawie ogłoszono zgon. Odbiło się to na moim życiu, bo wszystko działa u mnie wolniej/później. Włosny łonowe pojawiły się w wieku około 15 lat, pod pachami z rok czy dwa później, a pierwszy
zarost chyba dopiero koło 20-ki - do dziś mi nie rośnie jak należy, pod
nosem ledwie kilka włosków, a broda to kilka rzadkich kępek na szyi/podbródku, bo na samej brodzie mi wcale nie rośnie...
Kiedy koledzy mężnieli, nabierali masy mięśniowej - ja ciągle miałem budowę dziecka - wydęty brzuch, wszystko sflaczałe. Do dziś mam problemy z nadwagą - mimo że prowadzę normalny tryb życia, słodyczy nie jadam w ogóle, a posiłki raczej skromne i nie kaloryczne, ćwiczę także fizycznie. Dopiero niedawno coś się w tej kwestii ruszyło, niby nie robię nic nadzwyczajnego (to samo co przez ostatnie lata, w których próbowałem stracić na wadze), a waga sama się nieco obniża.
Mutację też przeszedłem dosyć niedawno (2-3 lata), a naturalny głos mam nadal raczej wysoki. Wolniej też zachodziły zmiany psychiczne - np. koledzy już interesowali się dziewczynami, ja nie - dopiero ze dwa lata później niż oni. W ogóle jakoś też nie czułem pciągu do kobiet (to znaczy fizyczny tak, ale psychicznego nie - nie myślałem o związku z kimkolwiek, w ogóle o szukaniu partnerki, z góry zakłądałem że jestem, byłem i będę sam - i było mi z tym dobrze.
Dopiero ostatnie tygodnie to zmieniły (zaczynam rozumieć, że
samotność mnie wykańcza, a ja dłużej nie mogę uciekać), dlatego piszę ten list. Zauważyłem też u siebie częste zmiany nastrojów (właściwie mam je od dziecka), stany (tak mi się wydaje) depresyjne (zdarza mi się często myśleć o śmierci jako ucieczce od problemów).
Wracając: dodatkowo lekarze wykryli u mnie lekkie porażenie lewej strony ciała (jak się wyrazili: "lekko mnie trącneło"), w tym także lewej półkuli
mózgu. Jakichś widocznych skutków to nie spowodowało (mam normalne IQ, kończyny są sprawne - choć lewa ręka nieco mniej - po
rehabilitacji w wieku dziecięcym się unormowało, żadnych problemów z poruszaniem, ogólnie brak większych problemów psychofizycznych). Sądziłem więc że z czasem się "wyrówna" (poprostu nieco później niż normalnie), jednak tak się nie stało...
Przyznam szczerze, że powoli ogarnia mnie
panika - nie wyobrażam sobie dalszego życia w takim stanie, mam najczarniejsze myśli... Nie od dziś wiadomo, że rozmiar nie ma znaczenia, ale są pewne granice. Wstydzę się tego jak wyglądam (gdy siedzę mój "pożal się Boże" członek zapada się między
jądra, że łaściwie całkowicie znika, wyglądam jak kobieta. I to tłusta). Czuję się nieszcęśliwy, nie mogę się poczuć jak prawdziwy mężczyzna, nianwidzę siebie. Nie prowadzę też życia seksualnego i nie zamierzam, bo za bardzo przeszkadza mi mój wygląd, wstydzę się, boję się.
W czym może leżeć problem? Czy da się coś jeszcze zrobić? Na jakie rezultaty mogę liczyć? "Aktywny" członek jeszcze ujdzie (mogło być gorzej), ale ten w stanie spoczynku mnie dobija.
PS. Czytałem w internecie że to może być ważna informacja więc podam: Członek wzwodzie "działa" normalnie, ale
napletek jakby nie schodzi w całości. To znaczy odsłania się cały żołądź, mogę go też zsunąć i rozwinąć do końca, ale samoczynnie się to nie dzieje (tak jak by mu brakowało już miejsca do tego), i tuż pod samym żołędziem zalega mały fałdek.
PS2. Między 12. a 17. rokiem zycia miałem objawy padaczki typu "absence". Polegało to na tym że "wyłączałem się" na kilka minut, a potem kompletna dziura w pamięci z tego odcinka czasu. Miałem robione badania - rezonans, tomograf, ale nic nie wykazały. Co dziwne, około 18. roku życia objawy same ustąpiły (nieleczlone).
Przepraszam, że tak się rozpisuje, ale myślę, że dzięki maksymalnej liczbie informacji (mogących mięć związek), będzie łatwiej postawić jakąś diagnozę. Pozdrawiam i dziękuję.