Plamy na piersiach
Ostatnio przypadkiem u mojej mamy zauważyłam dziwne plamy na piersiach. Wyglądają jak plamy wątrobowe - na lewej piersi są tuż pod brodawką, duże (choć ich wielkość może wynikać z tego, że część z nich nachodzi na siebie - być może pojedyncze plamy nie przekraczają 1 cm, ale jest ich naprawdę wiele), nieregularne, koloru "kawy z mlekiem" lub beżowego (coś pomiędzy tymi kolorami). Ogólnie, wygląda to jak takie duże skupisko tych plam. Na prawej piersi zauważyłam tylko jedną plamkę, daleko od brodawki. Martwi mnie to, ponieważ wiem, że jeszcze ok. miesiąca temu mama żadnych plam nie miała. Mi to od razu przypomniało plamy wątrobowe, ale wyniki krwi wszystkie mama ma w normie (robiła kilka dni temu), morfologia, wątrobowe, wszystko jest ok. Poza tym z tego co wiem te plamy wątrobowe na piersiach zdarzą się rzadko. Mama mówi, że nic ją nie boli, nie swędzi. Martwię się, że to mogą być zmiany wynikające ze zmian "wewnątrz" piersi, ale mama jest uparta i nie chce iść na mammografię - nawet jak ostatnio była u lekarza rodzinnego to nie wspomniała mu, że takie coś jej na piersiach wyskoczyło, bo bała się, że będzie jej kazał robić mammografię. Dodam, że u mnie w rodzinie nie zdarzały się przypadki nowotworów piersi (a rodzinę mam naprawdę sporą, w tym wiele kobiet) i był tylko 1 nowotwór jajnika (który powstał w wyniku zaniedbania zapalenia). Mama ma 50 lat, nie ma jeszcze menopauzy. Nigdzie poza piersiami nie zauważyłam plam. Wiem, że mama powinna zrobić mammografię i będę ją do tego namawiać, ale póki jej nie wykona nie wiem czy powinnam się martwić. Nie daje mi to spokoju.