Puchnięcie pochwy po stosunku a grzybica narządów płciowych
Witam, mój problem grzybiczny ciągnie się już od pół roku - mieszkam we Włoszech, ale nie jestem ubezpieczona, więc w zasadzie nie mogę tutaj korzystać z opieki medycznej. Wszystko zaczęło się w kwietniu (w marcu w Polsce zrobiłam posiew i wyszedł negatywnie) - zamiast tradycyjnych objawów grzybicy zaczął mnie nękać jeden dziwny - po stosunku wejście do pochwy puchło, a gdy opuchlizna schodziła, widoczne tudzież odczuwalne były mini cięcia w okolicy wejścia do pochwy, otarcia zewnętrzne. Nie bardzo wiedziałam co z tym robić, bo nic mnie nie swędziało ani też nie miałam upławów jakiś niecodziennych itd., więc sprawa się dość długo ciągnęła, zanim poszłam do lekarza.
Niestety lekarze we Włoszech funkcjonują inaczej - ten do którego trafiłam powiedział, że nic nie widzi, a na moją sugestię, że może to infekcja, grzybica czy bakterie odparł, że oni posiewów nie wykonują. Żeby móc wykonać posiew, trzeba mieć ubezpieczenie. Udałam się prywatnie do dermatologa-wenerologa, dał mi trzy kremy na zewnętrzne otarcia i zasugerował, że to grzybica (ale jako, że dwa dni wcześniej ginekolog powiedział, że nic mi nie jest, średnio mu wierzyłam). Problem ciągle powracał, zawsze to samo - pękanie skóry w okolicy wejścia do pochwy, opuchlizna (po stosunku), a muszę dodać, że stosunki nie były za intensywne...
Wróciłam na miesiąc do Polski, jako że w Pl też nie mam ubezpieczenia, zaczęłam się leczyć prywatnie - posiew wykazał grzybice. Leczyłam się następującymi lekami: G***, N***, O***, plus M*** jako lubrykant podczas stosunku i A*** plus na co dzień. Do tego codziennie jogurt naturalny, kefir, kapusta kiszona, zero słodyczy i alkoholu. Następnie w celu reparacji flory zażywałam T*** i dopochwowo L***. Przed wyjazdem poprosiłam o coś na wszelki wypadek, jakby wróciło we Włoszech - dali mi N*** i G***. Przez miesiąc wszystko było w porządku, moje życie seksualne wróciło do normy itd., po czym - przeziębienie, miesiączka i znowu to samo - tym razem już z upławami i swędzeniem, jednym słowem grzybica na całego. G*** i N*** tylko pogorszyły objawy!
Znalazłam tutaj klinikę chorób przenoszonych drogą płciową dla imigrantów, gdzie udzielono mi bezpłatnie pomocy - lekarz stwierdził, że to ewidentnie grzybica i że wszystkie dotychczasowe kuracje były pomylone. Przepisał leczenie F*** mi i mojemu partnerowi - musimy go zażywać przez 3 miesiące, wg schematu (całość - 11 tabletek 200mg). W następnym tygodniu pojawiły się u mnie obfite upławy o konsystencji bardzo wodnistej, bezzapachowe. I tak jakby ciągną się już od 2 tygodni. Plus opóźniła mi się miesiączka (jest bardzo regularna, bo zażywam tabletki). Poszłam do tego samego lekarza - wyniki badania moczu wykazały wszystko negatywnie (trichomonas vaginalis, mycoplasma hominis, mycoplasma genitalium, chlamydia, neisseria gonorrhoeae, ureaplasma urealyticum), a na moje skargi z powodu upławów powiedział, że wodniste upławy to samo zdrowie i że to znaczy, ze moja pochwa powraca do swojej równowagi. czy to prawda? Pomijając fakt, że jest to niesamowicie uciążliwe, główny powód moich problemów - puchniecie i pękanie pochwy, ciągle nie zniknął.
Dodam może, że jestem z tym samym partnerem od dość dawna i wcześniej w ogóle czegoś takiego nie miałam. Grzybica męczy mnie również w inny sposób - od wielu lat mam nawracające zmiany grzybiczne skóry w okolicach twarzy, tudzież serie nawracających od kiedy pamiętam problemów trawiennych, być może również związanych z grzybicą plus bardzo częste zapalenia pęcherza. Jestem dość zdesperowana, moje libido przestało istnieć, nie wiem, co robić, proszę o poradę.