Czy taki ząb nadaje się jeszcze do odratowania?
Mam ukruszony/ułamany ząb już od ponad roku. Przyznam bez bicia, że nie myję regularnie zębów. Aktualnie ułamany ząb jest w złym stanie, ponieważ z całego zęba została jedynie jedna jego "ściana boczna".
Wszystko zaczęło się jakieś 3 tygodnie temu od pobolewania zębów wokół rozsypanego zęba. Po czasie (tak wnioskuję) wdało się zapalenie okostnej zęba, nieznośny ból promieniujący do głowy, karku i ucha. Ból wszystkich zębów tylko po jednej stronie szczęki, drętwienie/sztywnienie lewej strony brody i ból przy naciskaniu pod wargą. Walczyłem z tym opioidami np. Doreta, aby jakoś znieść ból i antybiotykiem z klindamycyną. Do tego płukanki Dento Septem. Po około tygodniu takiej kuracji nastał spokój, ból zniknął. Nawet mogłem jeść bezboleśnie pokarm uprzednio bolącą stroną szczęki.
Niestety po około tygodniu (od wczoraj) ból powrócił. Znów ból przy naciskaniu na brodzie pod wargą, ból rozsypanego zęba (bardzo wrażliwy na dotyk) i ból zębów dookoła. Ból przy naciskaniu na brodzie występuje gdzieś "w głębi" pod zębem - Dziąsła mnie nie bolą, ani samoistnie ani przy dotyku. W dodatku teraz mam takie dziwne uczucie strzelania w tym rozsypanym zębie i wrażenie rozpierania, jakby ząb był "wysadzony" choć wcale nie jest.
Ból na brodzie swoje źródło ma bezpośrednio pod rozsypanym zębem, ale poniżej dziąseł. W dodatku w tym miejscu wyczuwalna jest lekka opuchlizna, choć same dziąsła nie wyglądają na opuchnięte ani nie bolą.
Czytałem o czymś takim jak zgorzel zęba, ale w moim przypadku nie występuje nieprzyjemny zapach z ust, a sam ząb absolutnie nie jest innego koloru niż pozostałe.
Co to może być? Czy taki ząb nadaje się jeszcze do odratowania i uzupełnienia braku czy jedynie protetyka?