Czy ugryzienie kleszcza w czasie kuracji antybiotykowej grozi boreliozą?
Mam 36 lat. Jakiś czas temu byłam w lesie, po powrocie obejrzałam się jak zwykle i nic nie znalazłam. Jednak po kilku dniach, rano po wstaniu z łóżka, znalazłam na kostce kleszcza już trochę napęczniałego od krwi (nie mam pojęcia jak się tam znalazł i jak długo był przyczepiony, w międzyczasie myłam się i pod prysznicem, szorując gąbką i kąpałam, wiele razy zakładałam skarpetki czy rajstopy i nic nie zauważyłam). Wyciągnęłam kleszcza (raczej całego, bo widać było nóżki i chyba główkę), zdezynfekowałam miejsce ugryzienia i wszystko było ok, został mały czerwony punkcik. W tym czasie byłam na kuracji antybiotykowej od 2 dni, bo byłam mocno przeziębiona (ale bez gorączki).
Jakiś tydzień po wyciągnięciu kleszcza (2 dni po skończeniu antybiotyku, brałam go przez tydzień) miejsce ukąszenia zaczęło mnie strasznie swędzieć i ślad się trochę powiększył - do ok. 4 mm, zrobił się wypukły (wygląda to jak po ugryzieniu komara), przez jakieś 3 dni smarowałam maścią przeciwświądową i swędzenie przeszło, ale wypukły guzek pozostał, nie powiększa się, nie ma żadnego rumienia wokół. Od paru dni czuję się zmęczona, śpiąca, trochę boli mnie głowa - ale to mi się czasem zdarza, więc nie wiem, czy może być powiązane. Od znalezienia kleszcza minęło 12 dni. Ale trochę mnie to niepokoi. I moje pytanie - czy zażywanie w tym czasie antybiotyku mogło zahamować ewentualny rozwój bakterii borelii, które potem się uaktywniły? Czy to tylko reakcja alergiczna? Jestem alergikiem, ale ukąszenia owadów nigdy wcześniej nie dawały żadnych alergicznych objawów. Czy lepiej iść do lekarza i poprosić o przebadanie?