Witam!
Zacznę może od tego, że w trakcie sześciu lat studiowania medycyny ani też w ciągu całego szkolenia specjalistycznego z okulistyki (kolejne pięć lat) nie porusza się tematu metody dr. Batesa, a to najdobitniej świadczy o braku jakichkolwiek dowodów naukowych na potwierdzenie tej metody. Ponadto teoria ta została opublikowana w 1920 roku(!), a od tego czasu okulistyka poczyniła bardzo duże postępy.
Obecny stan wiedzy stoi w sprzeczności do tej teorii.
Refrakcja oka, czyli to czy jesteśmy krótkowidzami, czy dalekowidzami, czy też jesteśmy normowzroczni (czyli nie potrzebujemy okularów do dali) zależy od kształtu rogówki, a przede wszystkim od wymiaru przednio-tylnego gałki ocznej. I tak osoba krótkowzroczna ma oko nieco dłuższe, a dalekowzroczna nieco krótsze. U osób młodych, krótkowzrocznych dodatkowo często mamy do czynienia z tzw. napięciem akomodacji, co powiększa wadę wzroku. Zjawisko to powstaje przy długotrwałej pracy do bliży (komputer, czytanie książek).
Reasumując nie możemy powiedzieć, że w ciągu dwóch tygodni wzrok się polepszył, bo przecież oko się nie skurczyło. Opisany stan może wynikać z faktu, że okulary były dobierane przy napiętej akomodacji, a w ciągu dwóch tygodni mięsień uległ rozluźnieniu, czyli wada nieco się zmniejszyła i okulary okazały się za mocne. Pomocne jest zbadanie refrakcji oka po porażeniu akomodacji, czyli popularnie mówiąc po rozszerzeniu źrenicy.
Osobiście nie polecam metody dr Batesa, a zwłaszcza wpatrywania się w 150 W żarówkę czy też w słońce!