Przypuszczalnie maluch cierpi na tzw. przerażenie nocne. Zaburzenie to występuje najczęściej u dzieci w wieku przedszkolnym (ale może pojawić się wcześniej), częściej u chłopców. Prawdopodobnie wynika z niedojrzałości układu nerwowego, który odreagowuje nadmiar bodźców. Pomimo otwartych oczu i krzyku dziecko tak naprawdę śpi dalej, choć może wydawać się rozbudzone.
Jedną z technik jest wybudzanie dziecka przed spodziewanym napadem przerażenia. Z własnego doświadczenia polecam wzięcie dziecka do własnego łóżka.
W przypadku mojego synka, który na napady przerażenia zaczął cierpieć przed 2 r.ż., błyskawiczna reakcja polegająca na spokojnym, cichym przemawianiu do dziecka i kontakcie dotykowym (przytulenie, pogłaskanie po plecach) zapobiegała rozwinięciu się pełnych objawów napadu przerażenia.
Niektórzy autorzy uważają, że im mniej kroków się podejmuje, tym lepiej i że należy tylko zadbać, by dziecko, miotając się, nie zrobiło sobie krzywdy. Napady nocnego przerażenia, choć przerażające, nie są groźne i z czasem zanikają.