Witam! Mam 23 lata. Od jakiegoś czasu mam różne dolegliwości. Na początku zaznaczę, że nie mam jakichś poważnych
alergii, co prawda zmagałam się nie raz ze stresami różnego rodzaju, miałam analizy, lęki, niechciane myśli itd. trochę wiem już w tym temacie, bo sporo tego doświadczyłam, a obecna sytuacja nijak mi do tego nie pasuje, zresztą w sprawach stresowych ostatnio jest dużo lepiej, nie to co kiedyś. Ogółem chodzi o to, że nie raz zdarzały mi się takie objawy po wyjściu na zewnątrz jak krztuszenie,
ból głowy, ból głowy potem występował dużo częściej, po dłuższym przebywaniu na zewnątrz czy otwartym oknie. Potem trochę się zdziwiłam bo któregoś dnia zakręciło mi się w głowie. Akurat TEGO TYPU zawrotu nie miałam nigdy, więc dosyć mnie to zastanowiło. Potem też mi się to zdarzyło, następnie
zawroty głowy po otworzeniu rano oczu, gdy usiadłam, były chwilę i ustępowały. Nie codziennie, potem jakby przeszło to w takie zawroty przez większość dnia, uczucie niestabilności w głowie/oczach, uczucie chwiejności. Wiele albo większość razy to było tak, że różne z objawów pojawiały się po wyjściu na zewnątrz czy przy otwartym oknie. Był taki czas, że wychodziłam na zewątrz, byłam jakiś czas, a im dłużej byłam tym czułam się gorzej, zmniejszona koncentracja jakby, zapominanie rzeczy z chwilli przed, byłam jakbym się czegoś nawdychała, trudniejsze kojarzenie jakichś prostych faktów, czego byłam świadoma. Nie raz aż pieczenie w głowie. Po powrocie do domu i przebywaniu w nim przez jakiś czas (przy zamkniętym oknie, bo widziałam, że chodzi o coś na zewnątrz) objawy mijały. Akurat ta mniejsza koncentracja i zapominanie itd. to trwało krótszy czas. Zdarzały się jakby lekkie duszności, które ustępowały po piciu szałwi i narazie z tym w większości mam spokój. Ale są nadal zawroty głowy, nie raz w nocy cierpnie mi ręka, albo zdarzyło się, że ścierpnął mi bok, jakby część przy żebrach i ręka. Mrowienie w nogach, drganie mięśni takie w różnych miejscach, o ile kiedyś nie raz miałam drgania ale nie aż tak, a te po
magnezie nie ustępują. Są bardziej wzmożone ogółem.
Ból nóg się zdarzał, takie uczucie jakby od zdrętwienia. Ręce mi tak nie raz cierpną, ale jakoś inaczej, nie raz jak mi cierpnie ręka to mnie coś szczypie w niej, takie szczypiące cierpnięcie i nie zawsze szybko ustępuje. Zauważyłam, że szybciej niż dawniej cierpną mi kończyny przykładowo przy siedzeniu noga za nogę, szybciej cierpnie mi noga itd. Od jakiegoś czasu był
ból szyi po prawej z tyłu czy karku po mocniejszym skręcie głowy w prawo, wydaje mi się, że z czasem bardziej to odczuwam, nie raz kark boli i ciężko mi się siedzi, ból też od prawej strony na dole głowy ale nie tylko z prawej. Bolało mnie też prawe ramię i strzykało mi jakby w kierunku prawego
ucha, czasem ból na ramiona czy obojczyki. A i nie raz bóle w różnych miejscach na ciele. Po pierwsze od długiego już czasu po wyjściu na zewnątrz czuję dziwny zapach, jakby jakiś chemiczny czy nie wiem jaki...nie tylko ja to czuję, są osoby mi bliskie, którym też zdarzały się różne objawy, komuś też po wyjściu itd. Uważam, że jest coś po prostu rozpylane, ale nie rozpisuję się w tym temacie. Kto wie ten wie, o co chodzi. Nie wiem tylko dlaczego na mnie aż tak to działa, każdy organizm jest inny. Miałam
morfologię, coś tam wyszło zaniżone czy zawyżone, nie pamiętam, może leukocyty, nie wiem. O ile potem byłam na sorze (bo miałam te zawroty) widziano te wyniki i nikt nic niepokojącego nie mówił, rodzinny lekarz po objawach stwierdził, że to niedotlenienie, co sama brałam najpierw pod uwagę, ale teraz już nie wiem. W
tomografii głowy nic nie wyszło, miałam inne badania, na
miażdżycę i jakieś inne, których już nie pamiętam, ale wyszły okej, badał mnie neurolog na sorze wtedy tak na szybko chyba, no i według niego okej. A i dodam, że po wyjściu na zewnątrz również zdarza mi się uczucie dławienia w
gardle jakby miało mnie naciągać na kaszel, zdarzało się przyśpieszone bicie serca na zewnątrz. Zaznaczam kiedy to wszystko...Teraz jest tak, że jak jestem w domu to czuje się lepiej, ale nie do końca wszystko mija, to co na zewnątrz też przechodzi chyba do domu, ale zauważam poprawę gdy są zamknięte okna (bo co raz chłodniej). Moje pytanie brzmi: Czy to może być jakieś przewlekłe
zatrucie metalami ciężkimi? Dawniej miałam jakieś objawy na zewnątrz, ale mniej. Mam wrażenie, że może mi się to skumulowało, może została przekroczona pewna granica i tak szybko są objawy. No serio wyjdę i zaraz bardziej kręci mi się w głowie. Proszę o doradztwo ogółem. Może powinnam się udać na jakieś odtruwanie, czy regularnie jakieś
zioła na oczyszczanie, nie wiem ale mam już dość bo dosyć długo to już trwa...