Stan "odrealnienia"
Dzień dobry. Zwracam się z prośbą dość trudną przeze mnie do opisania. A więc chodzi o to, że miewam stany, które nazwałam "odrealnieniem od rzeczywistości".
Chodzi o to, że czuję się, jakbym wpadała w stan odłączenia się od świata, tzn. bardzo dobrze wiem, co się dzieje, gdzie jestem itp., jednak nie jest tak jak zwykle. Patrzę się na otaczający świat i jest on jakby za szybą. Trudniej mi się wtedy skoncentrować itp. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że bardzo się tego stanu boję, nie chcę, aby on powracał i co rana budzę się z nadzieją, że już tak nie będzie, sama jakby się nakręcam i znów tak się dzieje. To nie trwa cały dzień, parę godzin, dopóki o tym myślę, jak zajmę się czymś, to zapominam o tym i jest trochę lepiej.
Byłam u psychiatry, który stwierdził, że jest to objaw nerwicy i zalecił mi pójście na terapię do psychologa. Ale czy taka terapia wystarczy? Czy jak porozmawiam z psychologiem to wszystko wróci do normy? Naprawdę już mam dosyć tej obawy, żeby ten stan nie wrócił... Z czego to się bierze? Czy to jest bardzo groźne? Dlaczego mi się to przytrafiło? Nie mam aż bardzo stresującego życia, abym miała jakąś naprawdę wielką nerwicę. Chociaż może podświadomie coś jest dla mnie tak stresujące?
Chciałabym wiedzieć, od czego takie stany się biorą. Postanowiłam napisać tutaj, gdyż do psychologa jestem zarejestrowana na bardzo odległy termin, a może chociaż po odpowiedziach Państwa się uspokoję. Z góry dziękuję za odpowiedź. :)