Wypadają mi włosy - czy to na pewno łysienie androgenowe?
Witam, mam 25 lat i noszę długie włosy, ale od dobrych kilku lat mam problem z ich przerzedzaniem się na górze głowy. Byłem konsultować się u dermatologa, który po jednym spojrzeniu stwierdził łysienie androgenowe. Jednakże zastanawiam się, czy rzeczywiście tak jest, czy podłoże wypadania włosów nie leży gdzieś indziej. Ogólnie rzecz ujmując moje włosy są troche "sianowate", ale w tym sensie, że mam bardzo dużo włosów odrastających, których końcówki są lekko poskręcane i pofalowane, wystają poza resztę długich włosów. Sam proces łysienia też nie jest "książkowy", tzn. nie mam dużych zakoli (chociaż jakieś są), a włosy na górze głowy są mniej więcej równo przerzedzone. Nie tworzy się póki co łysy placek na czubku głowy, ani linia włosów od czoła mi się nie cofa. Można powiedzieć, że włosy wypadają "równomiernie" na górze głowy. Oczywiście mogę mieć mylne wrażenie ze względu na długie włosy. Podobno standardowo dziennie wypada nam do 100 włosów. Pomiędzy myciami włosów ilość wypadających jest stosunkowo niewielka (tych, co zauważam i potrafię naliczyć będzie może 10-15 dziennie). Natomiast przy samym myciu ilość ta jest zdecydowanie większa. Z pewnością ponad 100 przy myciu i późniejszym rozczesywaniu. Jest tak odkąd mam długie włosy (możliwe, że wcześniej nie zauważałem tego), a noszę je już 7-8 lat. Przyznam, że przez lata zaniedbałem higienę skóry głowy i wielokrotnie włosy były przetłuszczone i niemyte przez kilka dni, co na pewno nie sprzyjało ich utrzymywaniu się w skórze. Od kilku miesięcy staram się to zmienić, niemniej szkody już pewnie są wyrządzone. Łysieniu podobno sprzyja testosteron, co też mnie dziwi, ponieważ nie jestem typem osoby, o której można powiedzieć, że ma go dużo. Nie mam silnego zarostu, bujnego owłosienia ciała, ani też nie jestem (nie mam też predyspozycji, by być) dobrze zbudowany. Biorąc pod uwagę powyższe, czy można bezpiecznie stwierdzić, że to faktycznie jest łysienie androgenowe?