Brak pęcherzyka płodowego w jamie macicy w 5 tygodniu ciąży
Witam! Ostatnią miesiączkę miałam 7 września, około 10 dnia cyklu pojawił się śluz płodny. Jako że cykle mam wyjątkowo regularne, kolejnej miesiączki spodziewałam się 3 października, jednak jej nie dostałam. 9 zrobiłam test ciążowy, który wyszedł pozytywnie. Niedługo przed testem ciążowym zaczęły mi się typowe dolegliwości ciążowe, z częstym oddawaniem moczu, powiększeniem piersi i nudnościami. Wizytę u ginekologa miałam zaplanowaną na 12, ze względu na cykl badań, które teraz przechodzę (USG, wymaz, cytologia itp). 11 dolegliwości ciążowe nagle ustały. 12, tuż przed wyjściem do lekarza, dostałam silnego krwawienia. Już wcześniej odczuwałam pobolewanie i ucisk w dole brzucha, ale uznałam to za jeden z typowych objawów. Lekarka zbadała mnie, stwierdziła krwawienie z zamkniętą szyjką macicy. Przepisała mi luteinę 3 globulki rano i wieczorem, N*** oraz skierowała na dwukrotne badanie krwi i USG, które wykazało macicę ciężarną oraz obecność ciałka żółtego, jednak nie znaleziono nigdzie pęcherzyka płodowego. Jajowody również były puste. Lekarka nie była w stanie orzec, skąd bierze się krwawienie. Mam jednak nadal leżeć i zachowywać się, jakbym była w zagrożonej ciąży, dopóki nie dostanę wyników badania krwi.
Od wczoraj krwawienie ciągle trwa, jest bardzo silne i zdecydowanie ciemniejsze od krwawienia miesięcznego, prawie czarne. Mam również mdłości i lekkie zawroty głowy podczas wstawania oraz delikatne pobolewania w podbrzuszu. Wczoraj wieczorem dostałam również koszmarnej migreny. Moje pytanie brzmi: czy jest szansa, że zarodek jest w macicy, jednak ze względu na krwawienie USG nie było w stanie go znaleźć? Czy to krwawienie ma prawo trwać tyle czasu i mieć taką formę? Pozdrawiam i liczę na szybką odpowiedź!