Co siedzi w mojej głowie, czy możliwe, że to tylko moje wyobrażenia?
Witam, Od dłuższego czasu, czyli od 3 miesięcy, mam straszny mętlik w głowie, istny natłok myśli. Nie mogę się skupić, jestem przygaszony i spięty. Wszystko miało początek na pewnej imprezie, na której byłem z kolegami. Zwykła dyskoteka, na której miałem się dobrze bawić przyniosła mi duży niepokój, dziwne myśli, z którymi nie mogę sobie poradzić. Jak to bywa na tego typu imprezach był obecny alkohol, z którym przesadziłem. Niby było wszystko w porządku, ale nie do końca wszystko pamiętam. W związku z lukami w pamięci zacząłem mieć bardzo niepokojące myśli. Nie wiem czy to sobie wymyśliłem, czy była to prawda. Zaczęło mi się wydawać, że wyszedłem z tej imprezy z pewna dziewczyną i że mogło do czegoś między nami dojść. W ogóle tego nie pamiętam, nie wiem czy to moja wyobraźnia, jakieś urojenia. Zacząłem układać sobie jakieś dziwne scenariusze, różne wersje jakie mogły mieć miejsce. Po każdej imprezie na jakiej jestem mam jakby depresje przez tydzień. Zastanawiam się nad każdym moim zachowaniem, staram upewnić się czy czegoś nie zrobiłem, czy kogoś nie obraziłem itp. Sam czuje, że coś jest ze mną nie tak, wiem że teraz to już w ogóle przesadziłem z tymi myślami. Jak się można zadręczać tyle czasu czymś co mogło nie mieć miejsca? Najgorsza jest ta niepewność czy to się stało czy nie. Rozmawiałem z kolega o tej imprezie, pytałem się czy czegoś tam nie nawyrabiałem i twierdził że wszystko było ok. Nie powiedziałem mu co mnie dręczy, bo mi wstyd. Nie wiem czy mogę mu wierzyć, bo przecież nie trzymał mnie za rękę. Codziennie dręczą mnie te myśli, nie daje mi to spokoju. Gdzieś wyczytałem, że to są tzw. konfabulacje, ale nie wiem czy to jest to. Do tego dochodzi tez druga sprawa. Mianowicie mój ojciec od ponad 10 lat choruje na schizofrenie. Dzień w dzień widzę co ta choroba robi z człowiekiem. Strasznie to przeżywałem i przejmuje się tym do dzisiaj. Sam zacząłem mieć obawy czy ta choroba nie dotknie też mnie, bo oprócz ojca zachorowało też jego dwóch braci. Jak tato zachorował zamknąłem się w sobie, nigdzie nie wychodziłem, unikałem kolegów, znajomych a o imprezach nie było mowy. Gdy minęło trochę czasu, zacząłem studiować i poznałem nowych ludzi zaczęły się wspólne wypady. Od pierwszych moich imprez dręczyły mnie myśli czy czegoś złego na nich nie robiłem, ale po około tygodniu to mijało. Wmawiałem sobie najróżniejsze rzeczy i sytuacje, może i teraz też tak jest. Tylko strasznie długo mnie to męczy, nie mogę się uspokoić i odprężyć. Zawsze miałem problem w kontaktach z kobietami, nigdy nie miałem dziewczyny i trudno było by mi zrozumieć żeby zdecydować się na przygodny seks z kimś do kogo nic nie czuje i kimś kogo nie znam. Nie wiem czy fizycznie po alkoholu byłbym w stanie uprawiać seks. Proszę o jakąś poradę w mojej sprawie. Czy to wymysły, czy mogła to być prawda, czy to początek jakieś choroby. Jak mam sobie z tym poradzić? Z góry dziękuję i pozdrawiam.