Częstoskurcz napadowy a operowanie nosa

Dzień dobry.Mialam niedawno operacje nosa , na wypisie napisane że wystąpił w trakcie zabiegu częstoskurcz napadowy.Po wybudzeniu z narkozy Mialam wysokie ciśnienie,musiałam zostać kolejna dobe w szpitalu.Czy to mogło skończyć się śmiercią ? co oznacza czestoskurcz napa dowy?Lekarz mnie o niczym nie poinformował,zarzucił kłamstwo , że ukrylam przed nim arytmie serca,jestem całkowicie zdrowa ,robiłam badania przed jak i po operacji,z sercem wszystko wporzadku.Jedyne co to jestem bardzo nerwowa
KOBIETA, 20 LAT ponad rok temu

Witam,
Śmierć Pani nie groziła. Czasem się zdarza, że podczas zabiegu pod wpływem różnych czynników może dojść do szybszego bicia serca czyli tachykardii. Żeby stwierdzić częstoskurcz napadowy należałoby wykonać badanie Holterem w warunkach normalnego funkcjonowania Pani. Zabieg operacyjny nie upoważnia do stawiania takiego rozpoznania. Dla spokoju może Pani skonsultować się z kardiologiem.

0

Witam panią! Odpowiedź na pani pytanie jest złożona.
Po pierwsze częstoskurcz napadowy jest nadkomorowy i komorowy, są to dwa różne częstoskurcze. Nie ma reguły, kiedy mogą one wystąpić i u kogo, ale rzeczywiście w tak młodym wieku jest to raczej sytuacja niecodzienna, ale nie niemożliwa. Częstoskurcz komorowy jest stanem zagrożenia życia i powinien być od razu umiarawiany i stanowi koszmar każdego anestezjologa. Oczywiście może mieć pani jakiś defekt układu przewodzącego serca, który ujawnił się w taki sposób podczas znieczulenia i nie ma w tym winy leżącej po żadnej ze stron. Może taka sytuacja się zdarzyć i właśnie po to są anestezjolodzy szkoleni, żeby w takich sytuacjach sobie poradzić. Częstoskurcz nadkomorowy jest stanem zagrożenia zdrowia, ale życia trochę mniej i jeżeli wystąpił to jego podłożę także może mieć wytłumaczenie w jakiejś anomalii pani serca, ale nie musi. Tutaj też jesteśmy szkoleni, żeby sobie z tym dawać radę. Także podsumowując, jeżeli taki incydent miał miejsce powinna pani o tym być powiadomiona i powinno się wykonać dodatkowe badania stwierdzające bądź wykluczające anomalie w pani układzie bodźcoprzewodzącym. Takie rzeczy się zawsze mogą zdarzyć i właśnie m.in. po to są anestezjolodzy w trakcie zabiegu operacyjnego. Natomiast w pani przypadku każdy następny anestezjolog, który będzie panią znieczulał powinien o tym fakcie wiedzieć.
Po drugie wydaje mi się, że rozmowa między anestezjologiem a panią w tym przypadku była zbyt emocjonalna i w pewnym momencie potoczyła się nie tak jak powinna. Także z charakteru tej rozmowy nie wysnuwałbym żadnych wniosków, ponieważ emocje nigdy nie są dobrym doradcą i doprowadzają do sytuacji, kiedy trzeźwa ocena danej sytuacji schodzi na plan dalszy i rozpoczyna się tzw. "pyskówka" i wzajemne obwinianie się, co nie rodzi dobrych relacji lekarz-pacjent, a szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy ludzie sądzą lekarzy za cokolwiek.
Pozdrawiam.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty